wtorek, 30 lipca 2013

Mózg odmawia współpracy...

Rano upał koszmarny, w południe zimno – siedzę w swetrze, popołudnie – trochę cieplej, słońce pomiędzy chmurami. Zewsząd straszą burzami z gradem. Ja tu zwariuję...









Drzewo nie musi być tylko drzewem.
Drzewem może być nie tylko drzewo.

                                                                                                               © Aga Kacprzyk

sobota, 20 lipca 2013

Piątek – łikendu początek...

...jak mawia pewna pogodynka w Superstacji, która to pani, nawiasem mówiąc, stale zadziwia mnie swoim nieustającym zadowoleniem z siebie ;-)

A więc (wiem, nie zaczyna się zdania od – a więc ;-) w piątek przed 19:00 Janusza natchnęło, żeby wyruszyć gdzieś przed siebie, czyli konkretnie do Ostródy na spacer po nabrzeżu jeziora. I to był świetny pomysł! Pospacerowaliśmy, porobiłam trochę zdjęć, większość zwariowanych, bo ciemno, a mnie się nie chciało targać statywu. Największą zabawę mieliśmy przy fontannie, gdzie szalały dzieci, biegając wśród kolorowych strumieni wody, przy dźwiękach muzyki na dodatek. Podziwiam rodziców, którzy pozwolili dzieciakom zmoczyć się kompletnie. Ale to była radość i uciecha :-)
W drodze powrotnej tankowaliśmy paliwo i zażyczyłam sobie kubek gorącej czekolady – jak szaleć, to szaleć! Na tę czekoladę Janusz czekał chyba z 15 minut, bo coś się zatkało w automacie i pani z obsługi mocno walczyła, żeby uruchomić maszynę ;-) Wróciliśmy do domu o 23:30 i uznaliśmy, że taki początek łikendu wart jest powtórki.































poniedziałek, 15 lipca 2013

Na Mazury...

...nas wczoraj poniosło. Do Mikołajek, przez Ryn i okolice.


Malownicza jest droga na Mazury, zwłaszcza o 6 rano


W Rynie byliśmy o 7:30 – jeszcze szaro i pochmurno


Jezioro Ryńskie na Szlaku Wielkich Jezior Mazurskich


Na razie pusto, wszyscy śpią


Ta kaczuszka to czernica z młodymi


W porcie jachtowym


Zamek po odbudowie zamieniono na ekskluzywny hotel


Po drodze przystanek na wybieganie psa


Jedziemy na skróty – ledwo zmieściliśmy się na tym moście


Kanał Tałcki – tędy można dopłynąć z Mikołajek na Mamry


Na kanale jachty używają silników


Maki na łące – takiej okazji nie można przepuścić


A po drugiej stronie szosy – zebranie


Hotel Gołębiewski w Mikołajkach – pobyt można wygrać w teleturnieju „Jeden z dziesięciu"


Rybi Król – symbol Mikołajek


Najpierw kawa nad jeziorem


Potem spacer wzdłuż nabrzeża


O, szkoda, że tu kawy nie piliśmy...


Największy śródlądowy żaglowiec w Polsce. Dwugodzinny rejs z obiadem na pokładzie – 110 zł/os.


W Mikołajkach, nad jeziorem jest też hotel dla owadów :-)


Mikołajki jak z pocztówki


Janusz poszedł po samochód, a ja czekałam na brzegu i pstrykałam co popadło...

czwartek, 11 lipca 2013

Tips & tricks

Znalazłam w sieci przepis na sprawniejsze pisanie notek blogowych. Zamieszczam ku pamięci...



* * *

A ponieważ i tak jestem nieprzygotowana, to zamieszczam tylko wierszyk znaleziony, a jakże, w sieci...


Kotek leniwie
męczy glizdę w trawie.
Lato już prawie.



środa, 10 lipca 2013

Co by tu...

...napisać, żeby z sensem ;-) Gorąco jest, nic się nie chce, a właściwie to chce się spać. Fotek nowych nie mam, to wrzucę remanenty ze wschodu...






* * *


© haroldsplanet

sobota, 6 lipca 2013

Opowiem Wam o facelii...

Wstałam na dźwięk budzika o 2:59. Przeszłam się po mieszkaniu, położyłam się z powrotem. Obudziłam Janusza i wzajemnie zmobilizowaliśmy się do wygramolenia z pościeli. Janusz dokonał tym czynu heroicznego, bo o 1:00 wrócił z koncertu Nocy Bluesowych...
Zanim słonce wzeszło (4:16) było ciemno, zimno i mglisto. Zrobiłam kilka fajnych zdjęć wschodzącego słońca i zamglonej okolicy, a potem z Kawkowa pojechaliśmy przez Kwiecewo, Różynkę i Cerkiewnik w kierunku domu. Widzieliśmy bociany, lisa, zająca, łanię, sarny i dwa jelenie. Po drodze zatrzymaliśmy się na ogromnym polu kwitnącej i nieziemsko pachnącej facelii.










Facelia błękitna (Phacelia tanacetifolia Benth.) – roślina z rodziny ogórecznikowatych, zwana też wiązanką wrotyczową. Pochodzi z Kalifornii, jest efemerofitem, czyli gatunkiem obcego pochodzenia, przypadkowo zawleczonym na obszar innego kraju.  Jest to roślina jednoroczna, cała szorstko owłosiona (kłuje!), rozgałęziona, dorasta do 80 cm wysokości. Kwiaty o barwie fioletowoniebieskiej rozkwitają od rana do wieczora. Facelia jest u nas rośliną uprawianą na paszę, czasem na nawóz zielony. To również roślina ozdobna. Należy do najlepszych roślin miododajnych.
Przywiozłam sobie bukiet, stoi w wazonie i pięknie pachnie.