Zakochana sowa
Kalina Jerzykowska
Pokochała sowa bociana
i błagała: Lub mnie, luby, lub!
Lecz on mówił: Moja wybrana
musi mieć dłuższe nogi i dziób!
Biedna sowa z miłości chudła,
próbowała chodzić na szczudłach,
poleciała nawet do Pakości
kupić dziób odpowiedniej długości.
Wyglądała naprawdę ekstra,
ale bocian i tak jej nie chciał,
bo jak twierdził,
nie umie gotować!
Rozpłakała się biedna sowa
Ja nie umiem?!
Jestem w kuchni mistrzynią!
Wszak od Bugu do Odry słyną:
mój pieróg z myszą,
mysie kiełbaski,
mysie ogony w sosie własnym
oraz mysie uszy na kwaśno!
Bociek kleknął:
Stawiam sprawę jasno:
albo będziesz gotować, jak lubię,
albo nie ma mowy o ślubie.
Nie chcę myszy, masz żaby gotować!
O, co to, to nie! – rzekła sowa.
Żaby za nic nie tknę! Już raczej
wezmę ślub z jednookim puchaczem,
on doceni mój kunszt i smak.
Bocian na to: Jak ty tak, to i ja tak!
i odleciał na swoje moczary.
Cóż, wyraźnie byli nie do pary!
Rzecz to znana od Narwi do Raby
Nawet z miłości nie warto zjeść żaby.
Ale zdjęcie! Śnieżne cudeńko :).
OdpowiedzUsuńśnieżna sowa ;-)
UsuńMasz rację śliczna śnieżna sowo :)
OdpowiedzUsuńno właśnie :-)
UsuńNo, jak to, przecież bocian za myszami przepada. A sówka prześliczna.
OdpowiedzUsuńe, w bajkach różnie bywa ;-)
UsuńJaka fantastyczna śnieżna sowa!
OdpowiedzUsuńwłasnej roboty ;-)
UsuńByłem kiedyś w Pakości. Nic fajnego tam nie ma.
OdpowiedzUsuńmalkontent! ;-)
UsuńPiękna sowa :)
OdpowiedzUsuńNo i cóż rzec, gdy poeci bez przygotowania przyrodniczego i kulinarnego biorą się za tworzenie. Po prawdzie bociany żywią się myszami, zwłaszcza w suchych latach, a żabie udka to przecież przysmak Franków... ;)
ech, ci artyści ;-)
Usuńpiękny śnieżny puchacz :)
OdpowiedzUsuńBardzo ;-)
UsuńA powiadają, że miłość zaostrza apetyt!!😂😁😀
OdpowiedzUsuńAle żeby żabę?! 😏
Usuńprawdziwa Sowa Śnieżna :))))
OdpowiedzUsuńjak prawdziwa ;-)
UsuńSowa naturalna czy rzeźbiona? jeśli wybierzesz odpowiedź a, gratuluję spostrzegawczości, jeśli wybierzesz odpowiedź b, to zdolności manualnych. :)
OdpowiedzUsuńJa wymyśliłam, Mąż ulepił i na gałęzi osadził, ja dorobiłam oczy z kawałków kory, a "uszy" i dziób z patyczków :-)
UsuńCałe szczęście, że mąż nie zrozumiał przesłania, bo ja raczej rzadko gotuję:)... Miło trafić wieczorową porą na taki wesoły post i fajny kadr:)Pozdrawiam:)
OdpowiedzUsuńa hasło: "przez żołądek do serca" to pewnie faceci wymyślili ;-)
Usuńprzychylam się do zdania gŁosi, przyjemny wieczorny post ...chociaz spotkałam się z sytuacją,kiedy zjedzono żabę jako symbol sprzeciwu zazdrosnej miłości.
OdpowiedzUsuńKadr pobudza wyobraznie :)
zjedzenie żaby = desperacja? ;-)
UsuńBałwany są takie pospolite... ;-)
Ewa, a co to za esy-floresy na korze właśnie zauważyłem? :)))
OdpowiedzUsuńJest z tym związana jakaś filozofia (której szukam zawsze i wszędzie) czy tak po prostu dla ... jaj? :)
Esy-floresy, to nie na korze, a na obrazku jeno ;-)
UsuńArtystycznie się wyżyłam, w imię filozofii tworzenia piękna dookólnie ;-)
Twoją sowę śnieżną już znam, jest świetna, a teraz zachwycił mnie wierszyk! cudny! no i z happy endem, dla obu stron... :-)))))
OdpowiedzUsuńno właśnie :-)))
Usuń