* * *
Na wzgórzu pod Pszczyną, nad rzeczką Przebrzydłą
mieszkało w zamczysku wrzeszczące Straszydło.
Od brzasku do zmierzchu, od zmierzchu do brzasku
wierzeje zamczyska trzeszczały od wrzasku.
Przez chaszcze i gąszcze, przez grząskie moczydła
szedł wrzask przeraźliwy strasznego Straszydła.
Aż wreszcie pod Pszczynę przybyła Poczwara
i rzekła: „Robaczku! Przebrała się miara!
Wszak każde zwierzątko, od żuczka do myszy,
w mieszkaniu swym szuka spokoju i ciszy,
więc porzuć zły zwyczaj, żyć zacznij inaczej
i przestań już wrzeszczeć, a szeptać racz raczej!”
I odtąd pod Pszczyną, nad rzeczką Przebrzydłą
szeptało w zamczysku wrzeszczące Straszydło.
A morał stąd taki: mów szeptem koniecznie,
bo wrzeszczeć w zamczysku jest bardzo niegrzecznie.
To ostatnie szczególnie mi się podoba:)
OdpowiedzUsuńJa też je lubię :-)
Usuńprzednia historia :D
OdpowiedzUsuńsamo życie ;-)
UsuńGratuluję kreatywności! Muszę wykorzystać patent na koniki.. :-) A myślałam że już wymyśliłam wszystko co jest mozliwe!
OdpowiedzUsuńMaki przepiękne!!
Wiesz, jak to jest. Babcia musi być zawsze gotowa na posterunku ;-)
UsuńGalopy z wnuczkiem wokól gruszy, czy można lepiej zacząć lato? Serdecznie gratuluję tych 30 okrążeń, pięknych fot i łamańca również.
OdpowiedzUsuńDziękuję! Rzeczywiście, jak na inaugurację lata, to sposób całkiem niezły ;-)
UsuńGratuluję odwagi! Ja już z tą pasją skończyłam, gdyż po wieloletniej fascynacji, tej wymienionej w poprzednim zdaniu, pewnego dnia na zawsze zabrakło. Wspominam z utęsknieniem. Według mnie najpiękniejsze są "pastelowe maki". Facelię ostatnio widziałam w okolicach miejscowości Szczęsne (na ile pamięć mnie nie zawodzi to przed lub za tablicą z nazwą miejscowości:). Pozdrawiam:)
OdpowiedzUsuńDziękuję za gratulacje, choć do jazdy na koniku z patyka chyba odwagi wiele nie potrzeba ;-)
UsuńJak jutro wieczorem pogoda dopisze, odwiedzę okolice Szczęsnego.
Piękne zdjęcia, a na drugim cudowne kolory!
OdpowiedzUsuń:-)))
UsuńZwykłe chwasty, a takie fotogeniczne, choć nie bardziej od cienia. Ten wierszyk muszę koniecznie pokazać koledze z Niemiec i poprosić go o wyrecytowanie. To będzie niezapomniany (głównie dla niego) wieczór :)
OdpowiedzUsuńCoś te maki w sobie mają :-)
UsuńA wierszyk? Zdecydowanie dla cudzoziemców ;-)
Kreatywność w zabawach jest bardzo wskazana a przede wszystkim przydałaby się niektórym dorosłym. Inspirujesz pani Ewo.
OdpowiedzUsuńKubuś pewnie szczęśliwy, że bawi się w takie zabawy.
Maki są piękne:)
Kubuś uśmiechnięty i szczęśliwy, a ja razem z nim :-)
UsuńJeśli ktoś potrafi wciąż bawić się jak dziecko (i z dzieckiem) to uważam, że z nim wszystko dobrze, a nawet lepiej - bo ma w sobie radość życia :)
OdpowiedzUsuńMaki przepiękne, ale najbardziej zauroczyło mnie ostatnie zdjęcie, ma przepiękną kompozycję i kolorystykę :)
Staram się tę radość życia pielęgnować, a Kuba mi w tym pomaga :-)
UsuńWiedziałam, że znajdzie się ktoś, komu i ostatnie zdjęcie się spodoba! :-)
Trzeba chwalić się, a nie ukrywać. Dla nie których ludzi to spełnienie marzeń jazda konno. Przepiękne zdjęcia.
OdpowiedzUsuńCieszę się, że zdjęcia się podobają! :-)
UsuńA jazda konna - cóż, tylko w wyobraźni ;-)
Pani Ewo, cieszę się tak jak Pani, że ludzie nie widzą tego co wyprawiam gdy zostajemy z wnusiem:) Sam się dziwię, sądzę, że na czas zabawy z wnusiem, jakaś siła zabiera mi rozum, umiar i szacunak do wieku. A co do zdjęć, to całkiem poważnie twierdzę, że to Pani najlepszy fotograficznie post. Podkreślam wg mnie, ale twierdzę tak, bo na pięć prac, trzy to piękne grafiki (ostatnie 3 prace) jedno to doskonałe zdjęcie (drugie), a pierwsze jest najbardziej kobiece jakie mogę sobie wyobrazić. Krótko mówiąc, po tym poscie, głośno twierdzę, że jest Pani Artystką!
OdpowiedzUsuńWychowałem się pod skrzydłami Prof. Wiesława Bieńkuńskiego, niezwykle utytułowanego grafika, mam słabość do grafiki, a w Pani zdjęciach jest jej wiele. Najszczerzej gratuluję niewątpliwego talentu!
O, świecie nasz! Rumienię się, a jednocześnie się cieszę, bo bardzo to miłe słowa :-) Dziękuję serdecznie!
OdpowiedzUsuńMam na ścianie grafikę Profesora Bieńkuńskiego, którą mi podarował w podziękowaniu za przepisywanie prac naukowych. Dawno to było, ale z wielką przyjemnością wspominam tę współpracę.
A uczuć związanych z wnuczkiem nie muszę Panu tłumaczyć. Taki mały człowiek jest dla nas całym światem :-)
taaa, wczoraj miałem (niestety) urodziny i cały czas byłem przekonany o bezsensie tego dnia, dopóki nie przyjechały dzieci z ... wnusiem! Gdy mi wręczył narysowaną przez siebie laurkę, coś ścisnęło mnie za gardło. Piękne, bezcenne są wysiłki jakie wnusie robią dla nas, babć i dziadków. Największy sens zaawansowanego wieku, reszta to zasłony dymne :)
OdpowiedzUsuńPodoba mi się to ostatnie stwierdzenie. Sama prawda! :-)
UsuńNie wiem jak Pani to robi ale każde zdjęcie jest super,przepiękne kolory,idealna kompozycja.Na Pani warsztacie warto brać przykład do nauki.
OdpowiedzUsuńJakoś tak wychodzi ;-) Dziękuję za miłe słowa!
UsuńTakich rozbieleń wokół zdjęć nie lubię, ale te pozostałe - rewelacja. Masz świetne oko. Tekst też piękny.
OdpowiedzUsuńJa rzadko stosuję takie winietowanie; to akurat zdjęcie służyło do zrobienia kartki urodzinowej i tak zostało.
UsuńSzczególnie się cieszę, że tekst się podoba, bo pisanie nie przychodzi mi łatwo :-)
ewa, a nawet jakby kto widział to niech zazdrości. Tobie siły i chęci do zabawy a Kubie takiej cudnej babci/babki
OdpowiedzUsuń;-)
UsuńChciałabym być dla Kuby babcią najlepszą! A on mówi do mnie: babo ;-)
jesteś, jesteś najlepszą babą
OdpowiedzUsuń