Nie wiem, co takiego jest w lawendzie, że tak ją lubię. Kolor ma delikatny, a zapach niepowtarzalny (wiem, nie wszyscy lubią…). Mam kilka krzaczków lawendy w ogródku, przezimowała bez problemu, a teraz pięknie kwitnie i cieszy oczy, i nos. Ale czasem chce się więcej, a Francja daleko... Wtedy wystarczy przejechać dwadzieścia kilometrów i można buszować w lawendowym świecie :-)
Rzeczywiście takie większe skupiska dają wyjątkowe efekty. A ja, pod Twoim wpływem, wyszukałam na placu sadzonki lawendy i miałam zamiar zakupić. Tymczasem za taką pojedynczą trawkę, pan chciał 5 zł.!! Więc gdybym chciała stworzyć nawet małe skupisko...Bankructwo! Za to przypomniało mi się, że kiedyś lawendę po prostu siałam.. Chyba pójdę tym tropem :-))))
OdpowiedzUsuńczasem w supermarketach są sadzonki za grosze. Bo zdecydowanie warto mieć lawendowy kącik w ogródku :-)
UsuńPiękne zdjęcia. Niedaleko mnie jest sobie takie pole lawendowe i zawsze zachwyca mnie jak je widzę. :) Pozdrawiam serdecznie! :)
OdpowiedzUsuńDziękuję :-)
UsuńPodzielam Pani zachwyt, lawenda ma jakiś urok i również nie potrafię konkretnie nazwać co mnie tak w niej zachwyca. Wczoraj wracałem z Mrągowa. Na tej trasie rośnie mnóstwo dzikiej lawendy. Było burzowe niebo z ostatnimi promieniami ciepłego światła. Lawenda wyglądała zniewalająco. Aż zwolniłem. Niestety nowa 16-ka nie pozwoliła mi się zatrzymać, ale widoku długo nie zapomnę. Oczywiście to co widziałem nie było ani o jotę piękniejsze od tych zdjęć. ;)
OdpowiedzUsuńna trasie z Mrągowa? chyba muszę się przejechać, jak pogoda pozwoli :-)
UsuńPrzepiekne, klimatyczne, cudnie pachnące miejsce. Ja też ma ze 20 krzaczków, spokojnie zimują i tak myślę, że pora powiększyć zasób.
OdpowiedzUsuńTak, miejsce urocze :-)
UsuńA lawendy nigdy dosyć!
Dużo o tym miejscu słyszałam, ale nigdy tam nie byłam... Lawenda jest przepiękna a jej zapach... Rozkosz :)
OdpowiedzUsuńKasiu, zaplanuj wyjazd koniecznie :-)
UsuńSkąd ja to znam? Znowu ten Niemiec, co mi wszystko chowa.
OdpowiedzUsuńoj, Niemiec się panoszy, nie tylko u ciebie ;-)
UsuńO-rzesz-ku! Czemu to tak daleko ode mnie!
OdpowiedzUsuńposzperaj, może znajdziesz gdzieś w pobliżu. Jeszcze jest kilka takich miejsc w Polsce :-)
UsuńW Krakowie opodal Bonarki, tuż za progiem (nomen omen,bo to próg geologiczny) rezerwatu, u stóp pomnika jest cały łan lawendy.
UsuńEwa, powinni Ci za to zapłacić! Przejeżdżam tamtędy, od czasu do czasu, ale dopiero po obejrzeniu Twoich zdjęć, pomyślałem, że następnym razem wstąpię:)PS. Pozdrowienia dla Podlasiaka!
OdpowiedzUsuń:-) Niech mają! To naprawdę urocze miejsce :-)
UsuńPodlasiak dziękuje!
Och odwiedzenie Prowansji jest na mojej liście :) A tutaj taki przedsmak. Super miejsce i ciekawe zdjęcia Ewa :)
OdpowiedzUsuńJa byłam w Prowansji w maju - za wcześnie na fioletowe lawendowe pola, niestety.
UsuńAle lawendowo-fioletowo! Tam jest nawet cudniej niż w Prowansji. Zdecydowanie.
OdpowiedzUsuńW każdym razie mniej cudnie nie jest ;-)
UsuńLawendowa magia... Na Twoich fotkach również:)
OdpowiedzUsuńdziękuję ;-)
UsuńA propos tytułu... zastanawiam się czy jest jakaś inna niż prowincjonalna Prowansja?
OdpowiedzUsuńno i niechcący filozoficzne tematy wywołałam ;-)
Usuń"Leciała do miodu pszczółka
OdpowiedzUsuńna drodze jej stała stodółka
w stodółce Kasieńka z Jasieńkiem od rana
wleciała tam pszczółka już znana nam.
Za moment w stodółce huknęło, zawyło
Jaś krzyknął:
Rany! To bydle mnie w de użądliło!
A pszczółki już dawno nie było...
...To takie skojarzenie do zdjęcia z pszczółką.
(Znam tego i początek i smutny koniec)
oj, pszczółek tam nie brakowało ;-)
Usuńbardzo lubię to miejsce :) klimatyczne zdjęcia,aż pachną :)
OdpowiedzUsuńtak, to miejsce pachnące :-)
UsuńA tu jak zwykle....bajkowo i pięknie! Aż się chce zobaczyć na własne oczy!:) Pozdrawiam!
OdpowiedzUsuńdziękuję :-)
UsuńI polecam - jedno leniwe popołudnie :-)
Mam tam tak blisko i tak dawno nie byłem. Trzeba to nadrobić :) Piękne zdjęcia :)
OdpowiedzUsuńDziękuję!
UsuńTo tak właśnie jest, że to, co pod bokiem jakoś zaniedbujemy :-)
Jestem oczarowana Twoimi zdjęciami!
OdpowiedzUsuńMiło mi :-) dziękuję!
Usuń