Wakacje, lato, przygoda. Każdy ma taką przygodę, na jaką sobie zasłużył? Moja najbardziej ekstremalna przygoda w życiu miała miejsce dwa tygodnie temu...
I pobyt na oddziale ratunkowym, zakończony na szczęście powrotem do domu, nie był najbardziej ekscytujący. Tam byłam już spokojna, otoczona opieką i leczona.
Najbardziej ekscytująca była podróż karetką do szpitala. Karetkę wezwała moja pani doktor rodzinna, gdy złożyłam jej wizytę w przychodni. Przeżyłam tę jazdę, więc chyba już mi nic nie zagrozi ;-) Podejrzewam, że to test i wstępna selekcja – kto ją przetrzyma, nadaje się do dalszego leczenia. Blaszany gruchot bez żadnej amortyzacji, trzeszczący, skrzypiący, szaleńczo wychylający się na zakrętach i masakrycznie podskakujący na każdej nierówności drogi – nie wierzyłam, że dojadę przytomna... Może więc nie jest jeszcze ze mną tak źle? ;-)
To trzymają jeszcze takie antyki? Zwykle widuje się w miarę nowoczesne.. Grunt że przeżyłaś! I rzeczywiście - nigdy więcej!!! Dużo zdrówka!!! :-)
OdpowiedzUsuńTeż mi się wydawało, że karetki to raczej nowoczesne samochody. Oj, nie wszystkie, zdecydowanie nie wszystkie ;-)
UsuńMam nadzieję, że już jest dobrze i tak pozostanie, Ewo.
OdpowiedzUsuńŚciskam.
Dzięki, Aniu :-)
UsuńWycieczka takim gruchotem to trochę jak wakacyjna przejażdżka drabiniastym wozem po twardej krzywej wiejskiej drodze więc coś z przygody jednak było, przykro, że w takich okolicznościach. Życzę Pani szybkiego powrotu w warmiński plener.
OdpowiedzUsuńPrzejażdżce wozem drabiniastym towarzyszą przynajmniej pozytywne emocje :-) Ale grunt, że mam to za sobą i staram się patrzeć na to z przymrużeniem oka. Tak jest zdrowiej :-)
UsuńCzyli jesteś niezniszczalna (podobnie zresztą, jak polskie karetki z FSO:)). I tak trzymaj!
OdpowiedzUsuńMówisz? Ciekawe, kto czy co było starsze? ;-)
UsuńOd lekarza rodzinnego od razu na SOR? Niezła przygoda! A tak na serio, to dużo zdrówka życzę! Pozdrawiam serdecznie
OdpowiedzUsuńPoszłam po całości ;-) Za życzenia serdecznie dziękuję!
UsuńDobrze że się nic nie stało, to najważniejsze. Dużo zdrowia życzę.
OdpowiedzUsuńDziękuję, Elunko :-)
UsuńJa jechałam karetką raz, ale za to na miejscu pasażera i chyba była nowa, bo jechało się całkiem spoko :)
OdpowiedzUsuńŻyczę Ci Ewo dużo zdrowia i spokoju, obyś więcej już nie musiała tak podróżować :)
Dzięki, Kasiu! :-)
UsuńNie mów, że Cię starą nyską wieźli??? Pamiętam jeszcze takie :D
OdpowiedzUsuńZdrowia Ci życzę i jeszcze załapania się na urlopowy odpoczynek bez przygód!
Czy to była nyska, nie wiem. Za dużo innych wrażeń. Ale prawdopodobieństwo duuuże ;-)
UsuńZdrowia życzę. Tobie i tej starej Nysce też ;)
OdpowiedzUsuńJa dziękuję! A nyska to raczej na złom ;-)
Usuńoj, aż karetką z przychodni, to musiałaś nieźle wystraszyć lekarza.
OdpowiedzUsuńDbaj o siebie! Mam nadzieję, że więcej już takich przygód nie będzie
Oj, Kasiu, i ja mam taką nadzieję...
UsuńPani Ewo, nawet ja nie będę tym razem żartował. Życzę mega zdrowia i zdrowia oraz zdrowia!!!
OdpowiedzUsuńDoceniam! I bardzo dziękuję :-)
Usuńale ten Pesel ... jakiś taki niewyraźny ... czy to jakiś niezwykle przydatny filtr LR czy after efects czy coś w podobie? :)) ech kobiety, kobiety, chora, słaba, zmartwiona, ale w komunikacji wieku porządek musi być :)))
Usuńp.s. no i musiałem coś napisać :))))
ha, nie o wiek tu chodzi, raczej o cały numer - na co on komu? ;-)
UsuńPo takich "wakacyjnych atrakcjach" teraz może być już tylko lepiej. Zdrówka!!!
OdpowiedzUsuńna to liczę! Dziękuję :-)
UsuńPrzeprowadzka i zamieszanie z nią związane, "odstawiło" mnie na jakiś czas od komputera.
OdpowiedzUsuńJuż jestem i niech tak zostanie:)
Zdrowia Ci życzę:)
Pozdrawiam:)
Też muszę do Ciebie zajrzeć, ale mało mnie w necie ostatnio...
UsuńA za życzenia zdrowia - dziękuję :-)
Też kiedyś jechałam taką karetką....a właściwie w tamtym roku. Musiałam nawet złożyć podpis, że na własne życzenie pragnę pozostać w pozycji siedzącej, przy podejrzeniu złamania kręgosłupa:). Teraz brzmi to zabawnie, wtedy nie było mi do śmiechu. Nie polecam nikomu i cieszę się, że masz to już za sobą. Pozdrawiam:):):)
OdpowiedzUsuńo rety! Mnie też najbardziej przeraziło, że mam się położyć, ale na szczęście dziewczyna podniosła oparcie i jechałam prawie na siedząco, zaciskając ręce na rachitycznych poręczach ;-)
UsuńOjejku, ja też nikomu nie życzę!
W sumie... eutanazji jako takiej nie ma w Polsce, ale można pacjentom skutecznie życie obrzydzić ;-)
OdpowiedzUsuńoj można, można ;-)
UsuńTeż tak kiedyś jechałam z atakiem kolki nerkowej. I miałam dokładnie te same odczucia ;) Miałam wrażenie, że ktoś wrzucił mnie do pustego, metalowego pudełka po ciastkach, zamknął i zaczął potrząsać. No ale jeżeli to wstępna selekcja, to widać - udało się ;)
OdpowiedzUsuńZdrowia życzę!
Miejmy nadzieję, że już nic nas nie zmoże :-)
UsuńZdrowia życzę, co w Polskich realiach nie jest łatwe :)
OdpowiedzUsuńdziękuję! staram się mimo wszystko ;-)
Usuńo raju ! grunt, że dobrze się wszystko skończyło !
OdpowiedzUsuńszybkiego powrotu do zdrowia !
dziękuję! Żeby jeszcze ciśnienie posłuchało ;-)
UsuńEwko! A co to ma być? od trzech tygodni prawie nic? Ani jednego zdjęcia? Ani na fejsie, ani tu? Ty się ciśnieniem nie wykręcaj, bo zdjęcia się same nie wrzucą. Już mi się zabieraj do roboty!
OdpowiedzUsuń...a poważnie, mam nadzieję, że to tylko nadmiar zajęć a nie niemoc fizyczna...Sciski