wtorek, 31 maja 2011

Podchody

Wstałam wcześnie, mąż jeszcze spał, do budzika trochę czasu zostało. Uszykowałam się, czyli pozbierałam wszystkie rzeczy do zabrania w kuchni na stole. O, a co to? - zdziwił się Janusz, kiedy już wstał. Na lisy jadę - to była moja odpowiedź. I pojechałam zakorkowaną ulicą Bałtycką, z tym że ja w przeciwnym do korka kierunku ;-) Słońce już mocno grzało, cisza, spokój. I mnóstwo radości ze spotkania z lisimi dziećmi. Miło zaczął się ten dzień :-)

Zapowiada się piękny dzień

Bawię się aparatem

Trochę koloru

Jakie fajne różki ;-)

Na żółto i na niebiesko

...i na zielono

Lisi rodzic

...i maluszek

Ciekawski

Eeee, idę sobie

Coś zapachniało

Śliczny jestem, prawda?

I co się gapisz?

10 komentarzy:

  1. Prześliczne rudzielce, niesamowite ujęcia. Masz super oko :)

    OdpowiedzUsuń
  2. Nie ma lisa, który nie chciałby mieć takiej sesji! :-D
    Aga

    OdpowiedzUsuń
  3. Navia, rudzielce piękne, faktycznie. Oko jak oko, ale trochę szczęścia miałam ;-)

    Aguś, nie nadążam ;-)))

    OdpowiedzUsuń
  4. Rudy ojciec, rudy dziadek
    rudy ogon to mój spadek.
    A ja jestem rudy lis.
    Ruszaj stąd bo będę gryzł!

    OdpowiedzUsuń
  5. Czy liski podeszły tak blisko czy może super hiper obiektyw wspomagał działania?Tak czy siak zazdroszczę że sobie tak lisi świat obserwujesz.Słodki maluch, nochalek przybrudzony i jeszcze coś się do brody przyczepiło,ale co tam, paparazzi zdjęcia robią to trzeba pozować:)

    OdpowiedzUsuń
  6. Długo nie widziałam tak pięknych zdjęć:D:)))

    OdpowiedzUsuń
  7. lisy są ciekawskie, inteligentne i fotogeniczne - Ewa to wykorzystała.

    OdpowiedzUsuń
  8. :-) z jaką uwagą te maluszki się przyglądają :-)

    OdpowiedzUsuń