Przedwczorajsza burza z wichurą potargała pomidorowe krzaczki parapetowe, ale na szczęście nic się nie uszkodziło. Słoneczko świeci (czytaj: upał paskudny), „koraliki” się czerwienią...
Tego czerwonego można by już skonsumować ;) Moje działkowe też już powoli dojrzewają. Taki pomidor prosto z krzaczka, pachnący, nagrzany słońcem...to jest to :) Te ze sklepu mogą się schować ;)
U mnie w tym tygodniu spokojnie, dawno nie było burzy :) o tej na Mazurach słyszałem a pomidorki bardzo ładne, dobrze ocienić nie mogę ale czy to nie są przypadkiem koktajlowe ? Pozdrawiam
A później ile radości i satysfakcji będzie jak Ci wpadnie taki pomidorek z parapetu prosto na kanapkę:)
OdpowiedzUsuńO, tak! Już się na niego czaję - zjemy uroczyście ;-)
Usuń...oj, będzie smakował przednie:)
OdpowiedzUsuńSerdeczności:)
Oj, tak! Aż szkoda zjadać ;-)
UsuńTego czerwonego można by już skonsumować ;)
OdpowiedzUsuńMoje działkowe też już powoli dojrzewają. Taki pomidor prosto z krzaczka, pachnący, nagrzany słońcem...to jest to :) Te ze sklepu mogą się schować ;)
Trzymam go na sobotnie śniadanie z Mężem :-)
UsuńUwielbiam pomidory, zjadam ich dużo i ogrodowym żadne nie dorównują faktycznie.
U mnie w tym tygodniu spokojnie, dawno nie było burzy :) o tej na Mazurach słyszałem a pomidorki bardzo ładne, dobrze ocienić nie mogę ale czy to nie są przypadkiem koktajlowe ?
OdpowiedzUsuńPozdrawiam
Tak, to odmiana koralik - te malutkie, najlepsze :-)
UsuńTa burza to była straszna w mediach, w rzeczywistości aż tak strasznie nie było, odpukać :-)
Ładnie rosną. Pozdrawiam
UsuńTytuł bloga i to co na plakacie fantastyczne zestawienie, a pomidorki i mechate łodyżki cudowne!
OdpowiedzUsuńTak jakoś samo wyszło... ;-)
Usuń