Niby tu nic nie ma, a nie mogę się napatrzeć |
Sztutowo – zaczynamy spacer |
Chwila kicania |
Dla urozmaicenia weszliśmy do lasu – z jednej strony morze… |
…z drugiej – kolonia kormoranów |
Mnóstwo gniazd, mnóstwo ptaków, hałas i zamieszanie |
Pora wrócić nad wodę |
Ten kawał drewna świetnie się sprawdził w roli stołu |
Jajka, biała kiełbasa, warzywa, ciasto i kawa :-) |
Wielkanoc 2016 |
Śniadanie na… piasku |
Doczłapałam się do Kątów Rybackich i można było wracać do Sztutowa. Znowu po piachu… |
Świąteczna przestrzeń – warto było odetchnąć |
* * *
A w drodze powrotnej pierwszy tegoroczny bocian :-)
Wspaniałe Wielkanocne śniadanie! Super pomysł, by spędzić ten poranek na plaży i tam zjeść świąteczne śniadanie. Ale ekstra :)
OdpowiedzUsuńŚwietna jest taka odmiana. Polecam! :-)
UsuńPani Ewo, uwielbiam nasze morze i Pani post przeniósł mnie w sferę marzeń. To zasługa niezwykłych, lekkich i radosnych zdjęć. kapitalny pomysł! Te jajka na piasku - magia! Ale na pierwszym zdjęciu lustro wody się zapadło soczewkowato ... tak zaczyna się TSUNAMI!!! Dobrze, że już jesteście w Olsztynie. ;)
OdpowiedzUsuńFakt - Wielkanoc na plaży jest magiczna!
UsuńI spieszę uspokoić: to nie tsunami, to mój beznadziejny obiektyw ;-)))
Cudownie się te zdjęcia ogląda. Pora wrócić..., stół i śniadanie to moje ulubione.
OdpowiedzUsuńPS
UsuńZapomniałam o bezie na 1.
Tak, beza płynęła sobie spokojnie po niebie :-)
Usuńto się nazywa mądrze życie przeżywać...
OdpowiedzUsuńno, ma się tylko jedno :-)
UsuńW pięknym plenerze to śniadanie więc pewnie smakowało wyjątkowo. Świetna alternatywa dla stołu, ten kawał drewna...Wszyscy zadowoleni, cztery łapy zwłaszcza :). Wesołego po świętach.
OdpowiedzUsuńŚniadanie smakowało wyjątkowo, a wspomnienia zostaną na długo :-)
UsuńJa w drodze po wielkanocnym śniadaniu na trasie 200 km naliczyłam też z 200 skikających sarenek, tak samo dzisiaj w drodze powrotnej. Bocian też był, dwie dymówki i jedna oknówka, no i stado jeżyków. To już chyba wiosna pełną gębą.
OdpowiedzUsuńCiekawa jestem jakim obiektywem działałaś, bo może wyszło wklęsłe, mnie wychodzi wypukłe.
Pozdrówki.
My po drodze też widzieliśmy sarny, żurawie, pustułki, czajki, skowronki i sporo innej drobnicy. Na plaży były pliszki siwe, niewiele mew, kormorany i prawie bez przerwy klucze krzyczących żurawi nad głową. A na deser bocian :-)
UsuńMój obiektyw też czasem robi wypukłe, a czasem wklęsłe - taki niezdecydowany Nikkor 18-200 ;-)
W każde z tych zdjęć mogłabym wpatrywać się bez końca, ale jakoś bardzo mnie porusza to zejście na plażę... Chyba przywołuje jakieś wspomnienia... A pisanki na piasku - rewelacja :-)))
OdpowiedzUsuńZejście na plażę bardzo się też spodobało na fejsbuku - widocznie coś w sobie ma. A pisanki musiałam uwiecznić na piasku, żeby nie było wątpliwości :-)
UsuńA myślałem, że tylko my zjedliśmy śniadanie w plenerze:) Co prawda zamiast żurku była grochówka, zamiast białej - brązowa, a zamiast jajek - pasztet, ale i tak było genialnie:)
OdpowiedzUsuńBo to jest genialne - trochę smacznego jedzenia w pięknych okolicznościach przyrody :-)
UsuńŚwięta przy ognisku i kielbasiana uczta to chyba najfajniejszy sposób na ich spędzanie:)! Jednogarnkowe dania świetnie się sprawdzają. Więcej nie trzeba:)!
UsuńMy bez ogniska, ale też było świetnie :-)
UsuńWspaniały mieliście pomysł na spędzenie świąt, aż Wam zazdroszczę...
OdpowiedzUsuńW drodze do wielkopolskiej krainy też natknęłam się na bociany, widziałam żurawie i pełno szpaków :))
Polecam! Nikt nie będzie żałował :-)
UsuńPlaża zawsze fotogeniczna :)
OdpowiedzUsuńTo prawda :-)
Usuńwciągający błękit :) i piękne pisanki... bardzo przyjemny obraz Świąt :)
OdpowiedzUsuńRzeczywiście - błękitu było pod dostatkiem :-)
UsuńNajlepszy pomysł na śniadanie wielkanocne! Podpatrzyłam i zastosuję w przyszłym roku u siebie :)
OdpowiedzUsuńPolecam gorąco! Było fajnie :-)
UsuńSuper post, ciekawe śniadanie :)
OdpowiedzUsuńDziękuję :-)
Usuńwszystkie czarują, ale trzeci kadr od dołu najbardziej :D
OdpowiedzUsuńOj takie śniadanie, to nie lada przeżycie. Fotografie bajeczne, a szczególnie piękna jest ta fotka ze śniadaniem w prawym dolnym rogu. Magnfique! Pozdrawiam! :)
OdpowiedzUsuńDziękuję!
UsuńTrochę szaleństwa nikomu nie zaszkodzi, a jakie fajne wspomnienia potem :-)
SUPER :) .... Oj szkoda, że mam tak daleko do morza ... Ehhhh
OdpowiedzUsuńW sumie, to częściej bywam nad Morzem Tyrreńskim, jak nad naszym Bałtykiem.
My mamy do gór daleko, to chociaż nad morze tylko 150 km :-)
UsuńIdealne świąteczne śniadanie w pięknych okolicznościach przyrody:)
OdpowiedzUsuńDokładnie tak :-)
UsuńTego "blisko morza" zazdroszczę Ci najbardziej:)))
OdpowiedzUsuńPozdrawiam:)
Mnie to też cieszy :-)
UsuńOdświeżam właśnie Złotą Muchę Chmielewskiej i twój wpis mi się wpasowuje w klimat ( wiem, wiem, dawno mnie tu nie było).
OdpowiedzUsuńI...
O matko jak ja się stęskniłam za morzem i plażą po horyzont. Nie byłam już chyba z osiem lat!
Mnie się też czasem mocno zatęsknia za morzem i wtedy wyskakujemy choć na trochę :-)
UsuńBardzo mi się podobają wszystkie Twoje zdjęcia, a jako że bardzo lubię folklor, jestem pod szczególnym wrażeniem pisanek na piasku:)
OdpowiedzUsuńMiałam nadzieję, że pisanki się spodobają :-)
Usuń