Tak, statyw - wielki i ciężki, bo Mąż kupował dla siebie i syna, a oni obaj mają po 190 cm ;-) Od jakiegoś czasu tylko ja fotografuję, Mąż czasem statyw poniesie, ale tu akurat dźwigałam całą drogę. Opłaciło się ;-)
Ja też coraz bardziej doceniam fotografowanie ze statywu. A lżejszy mam, ale taki jakiś niepewny się wydaje przy tym moim Manfrotto. Bo oprócz wad, ma on również bezdyskusyjne zalety - jest bardzo pewny i stabilny. A dźwiganie zaliczam do budowania kondycji ;-)
Tak, widziałam Twoje ciekawe i fajne zdjęcia z ciemności i światła :-)
piękny widok:)
OdpowiedzUsuń:-)
UsuńTak, gwiazdka najlepsza :-))
OdpowiedzUsuńA reszta ble? ;-)
UsuńJuż się poprawiam: reszta równie piękna!!!
Usuń... ze szczególnym uwzględnieniem chabazi ;-)
No! ;-)
UsuńStatyw???? Konieczny, chyba że aparat leżał na jakiejś ławce.
OdpowiedzUsuńTak, statyw - wielki i ciężki, bo Mąż kupował dla siebie i syna, a oni obaj mają po 190 cm ;-) Od jakiegoś czasu tylko ja fotografuję, Mąż czasem statyw poniesie, ale tu akurat dźwigałam całą drogę. Opłaciło się ;-)
Usuńkup lżejszy, dla siebie, opłaca się :D
OdpowiedzUsuńPo Festivalu Światła doceniłam statyw i polubiłam...
Czy pokazywałam Ci zdjęcia z tego festiwalu?
Ja też coraz bardziej doceniam fotografowanie ze statywu. A lżejszy mam, ale taki jakiś niepewny się wydaje przy tym moim Manfrotto. Bo oprócz wad, ma on również bezdyskusyjne zalety - jest bardzo pewny i stabilny. A dźwiganie zaliczam do budowania kondycji ;-)
UsuńTak, widziałam Twoje ciekawe i fajne zdjęcia z ciemności i światła :-)