Jak zwykle wlokłam się z tyłu, co rusz znajdując ciekawy obiekt do sfotografowania, aż stanęło na tym, że Janusz z Debiśką pójdą dziarskim marszem na przód, a ja będę kontemplować ;-) Spotkamy się gdzieś po drodze.
Na początek brzezina. Weszłam między drzewa, znalazłam ciekawe roślinki, a chwilę później pośliznęłam na mokrym kawałku drewna i wywaliłam się na ziemię. Na szczęście aparat utrzymałam w wyciągniętej do góry ręce. Instynkt fotografa nie zawiódł!
Później szłam już nad wodą i widziałam różne cuda.
Spotkałam łabędzie.
Widziałam kaczuszki.
Aha, i jezioro też było.
A potem owoc morza:
I do wyjścia :-)
Piękna wycieczka i piękne zdjęcia! Brzezina malownicza, szkoda tylko, że sesja okupiona tym klapnięciem... Czy to trzecie z kolei zdjęcie powstało z pozycji horyzontalnej? :-))))
OdpowiedzUsuńMam nadzieję że tam była kupa miękkich liści.. :-))
Woda i ptaki też cudne (co Ty wyprawiasz z tą wodą), świetne są te Twoje fantazje....:-))
Nie, klapnięcia na ziemię nie wykorzystałam do zrobienia zdjęcia ;-)
UsuńTak, była kupa miękkich liści, na dodatek mokrusieńkich i zabłoconych. Ale wyschło, się otrzepało i wyszło się na ludzi ;-)
Ja nic nie wyprawiam, to woda i światełko ;-)
U was to przynajmniej słońce przyświecało ;)
OdpowiedzUsuńNo, ale każda pogoda jest dobra na spacer :)
PS. Te ciekawe roślinki, to nie roślinki a grzyby ... Wrośniak różnobarwny (Trametes versicolo)
No własnie, niespodziewanie przyświeciło prawie do późnego popołudnia.
UsuńJa wiem, że grzyb to... grzyb, ale dla mnie bardziej roślinka niż zwierzątko ;-) Dziękuję za objaśnienie, jak się ten piękny osobnik nazywa :-)
Wspaniałe zdjęcia. Jestem zachwycony! Bez liści jest już zupełnie inaczej, ale na swój sposób też pięknie. Pozdrawiam! :)
OdpowiedzUsuńBardzo się cieszę! Dziękuję! :-)
UsuńPani to nawet ze zwykłego spaceru cuda wymaluje! Łabędź na jedenastej i ostatnie!;)
OdpowiedzUsuńNo co mi zostało - tylko cieszyć się życiem :-)
UsuńWoda pięknie Ci pozowała do zdjęć. Super ujęcia.
OdpowiedzUsuńO, woda czasem potrafi być łaskawa dla fotografa :-)
UsuńUwielbiam brzozy, a Ty pięknie pokazałaś je na zdjęciach. Odbicia w wodzie są śliczne, no i łabędzie. Pozdrawiam.
OdpowiedzUsuńDziękuję! Ja też lubię brzozy bardzo :-)
UsuńNie wiem Pani Ewo, jak Pani to robi:) Bardzo mi się podobają wszystkie fotografie, również te z FB (a wyjątkowo łabędzie "odlot"). Ja również wyskoczyłam dziś w teren jak tylko dotarły do mnie ...czwarte, prawie popołudniowe promienie słońca:). Lenistwo ostatnio nie zna granic, a zadyszka po przejściu kilometra...jak najbardziej ...daje o sobie znać...:) Pozdrawiam
OdpowiedzUsuńDziękuję Pani Iwono! Jest mi szczególnie miło, że od Pani słyszę takie dobre słowa, bo przecież gŁoś z bagien prezentuje fotografie znakomite!
UsuńRównież serdecznie pozdrawiam :-)
Ach !!! Cuda w wodzie i kaczkowe portrety ;) i niezwykle fotogeniczna brzezina :D, wspaniale nastrajają takie widoki :)
OdpowiedzUsuńTak, wczoraj był cudowny dzień. Po pierwsze - dawno niewidziane słońce się pokazało. Po drugie - jakoś tak rześko i energetycznie było. Po trzecie - widoki się spisały :-)
UsuńPrzepiękne zdjęcia! Gratuluję dobrego oka. Nie każdy potrafi zrobić dzieło sztuki ze zdjęcia "zwykłej" wody. Mój faworyt - zdjęcie szóste od dołu. Ge-nial-ne.
OdpowiedzUsuńPozdrawiam
(P.S. w wolnej chwili zapraszam też do mnie - mgliste-szlaki.blogspot.com)
Dziękuję bardzo! "Zwykła" woda to moja specjalność ;-)
UsuńNa mgliste szlaki będę zaglądać.
Fakt, cholerne słońce wyrwało z domu, a było tak przyjemnie przed telewizorkiem:) Dla mnie nr 1, to zdecydowanie kaczuszki i brzezinka (czy to ta, widoczna z Bałtyckiej?). PS. Fajnie, że i spacer udany, i że głowonóg na kolację się złowił:)
OdpowiedzUsuńKażdy spacer z dobrym nastawieniem jest udany!
UsuńTak, to brzezinka znad Miłej, a kolacja pyszna ;-)
No to tak, różne cuda w wodzie świetne, pocztówki jeziorowe, czyste zawodowstwo, ale kaczki to absolutne mistrzostwo świata. Rozumiem, że nagle i niespodziewanie wróciło wszystko co najlepsze.
OdpowiedzUsuńDziękuję! Ja mam taką nadzieję :-)
UsuńA w Dobrym Mieście po Łynie pływa łabędź Kuba z panią Łabędziową. I zdaje się, że nawet przypływają na wołanie.
OdpowiedzUsuńKiedyś, dawno temu, na Kośnie była para łabędzi, która na wołanie przypływała z drugiego brzegu jeziora :-)
UsuńWybywanie z domu jak i doń wracanie to najlepsze co można zrobić - samo siedzenie w domu dobre jest tylko przez kilka godzin dziennie i to pod warunkiem że się ma
OdpowiedzUsuń1 - zapalony kominek
2 - filiżankę kawy
3 - dobre towarzystwo (w realu, lub na blogach internetowych)
Zgadzam się z tym, co napisałeś! Co prawda, nie mam kominka, ale zapalam świeczki - też jest klimatycznie. Zamiast towarzystwa może być dobra książka. :-)
Usuń