wtorek, 20 listopada 2012

Fijołek ;-)

Teściowa ze dwa lata temu dostała fiołka alpejskiego. Kwitł pięknie, potem zmarniał, a z wiosną wystawiłam go do ogródka, na parapet od werandy, żeby choć coś zielonego stało, zanim nie kupię innych, bardziej odpowiednich kwiatków. Fiołek się zadomowił, umościł, poczuł się nieźle i zakwitł na tym wygnaniu ogrodowym. Nadeszła jesień. Kwiaty doniczkowe z ogrodu wylądowały na śmietniku, ale fiołek nie podzielił ich losu. Prawdopodobnie z powodu mojego lenistwa postawiłam doniczkę z marną roślinką gdzieś w kącie. Ostatnio, w przypływie poczucia przyzwoitości postanowiłam ogarnąć kawałek ogródka i do wiadra ze śmieciami miałam zamiar wrzucić resztki fiołka. Patrzę - ma pączki. No, w tej sytuacji przecież go nie wyrzucę. Przyniosłam do domu, postawiłam w kuchni, a on odwdzięczył się cudnymi kwiatami. Jest naprawdę piękny! I jaki dzielny, nawet mnie przetrzymał ;-)







17 komentarzy:

  1. Piękna historyjka! A fiołek jak marzenie, prześliczny! Czyli gdyby chcieć spuentować, to widocznie każdemu należy się druga szansa...
    Ela

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Zdecydowanie tak! Choć myślę, że najbardziej posłużył mu mój brak starań. Gdybym się nim bardziej zajmowała, niewątpliwie by tego nie przeżył ;-)

      Usuń
  2. I to mu posłużyło. Odpoczął przez lato a teraz tobie odwdzięczył się pięknym kwitami. Cyklameny są wyjątkowymi kwiatami. Fantastyczne zdjęcia.
    Serdecznie pozdrawiam

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Tak, zdecydowanie posłużyło mu moje zaniedbanie. mam jeszcze jednego fiołka, białego o drobnych kwiatach. Na razie ładnie kwitnie, a potem go na trochę odstawię do kąta ;-)

      Usuń
  3. Dokładnie moja filozofia ogrodnicza - nie przeszkadzać zbytnio, nie tykać za często :)))
    Ja do fiołków/fijołków reki nie mam (do paprotek jeszcze nie mam), więc tym bardziej się zachwycam.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ha, ja do żadnego kwiecia ręki nie mam! Te kwitnące to najsilniejsze osobniki w całym florystycznym świecie. Albo te statystycznie błędne ;-)

      Usuń
  4. Myślę, że dziewczyny mają rację, najlepiej zostawić i nie tykać. Hoduję kwiaty mam ich sporo, ale kilku nie "daję rady". Są nimi, miedzy innymi, fiołki alpejskie . Na upór natury nie poradzę;(
    Pozdrawiam:)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Jak widać, najlepsza metoda - szkoła przetrwania. Najsilniejsi zwyciężają ;-)

      Usuń
  5. Ja z lenistwa nie wykopałam zmarzniętej czereśni i dziewczyna też pokazała, ze ma ochotę do życia :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Grunt, to się za bardzo nie wtrącać w życie roślin ;-)

      Usuń
  6. A to jest dobra metoda......chcesz to rośnij,nie to nie....Pozdrowionka.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Zdecydowanie tak!
      Też pozdrawiam :-)

      Usuń
    2. Nawet kaktusa zmarnowałam kiedyś, nie mam szans na takiego kwiatka ;-) W mieszkaniu, bo na balkonie całkiem przyzwoicie sobie przyroda radzi :-)

      Usuń
    3. Ja w dziedzinie marnowania kwiatków też, niestety, mam osiągnięcia. Niczego w tej dziedzinie nie odziedziczyłam po swoim Tacie, u którego nawet najmarniejsze zielsko doniczkowe rosło wspaniale. Wręcz niektóre roślinki cała rodzina zwoziła do "sanatorium" ;-)

      Usuń
  7. Ewa, this cyclamen was very thankful to you and therefore it bloomed so nice buds, very lovely color!
    Thank you for downloading Google Translator!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Welcam, Nadieżda! It's nice to see you :-)

      I have the next one cyclamen, which will go out to the garden. It's so ugly, but he will got his chance ;-)

      Usuń