Teściowa ze dwa lata temu dostała fiołka alpejskiego. Kwitł pięknie, potem zmarniał, a z wiosną wystawiłam go do ogródka, na parapet od werandy, żeby choć coś zielonego stało, zanim nie kupię innych, bardziej odpowiednich kwiatków. Fiołek się zadomowił, umościł, poczuł się nieźle i zakwitł na tym wygnaniu ogrodowym. Nadeszła jesień. Kwiaty doniczkowe z ogrodu wylądowały na śmietniku, ale fiołek nie podzielił ich losu. Prawdopodobnie z powodu mojego lenistwa postawiłam doniczkę z marną roślinką gdzieś w kącie. Ostatnio, w przypływie poczucia przyzwoitości postanowiłam ogarnąć kawałek ogródka i do wiadra ze śmieciami miałam zamiar wrzucić resztki fiołka. Patrzę - ma pączki. No, w tej sytuacji przecież go nie wyrzucę. Przyniosłam do domu, postawiłam w kuchni, a on odwdzięczył się cudnymi kwiatami. Jest naprawdę piękny! I jaki dzielny, nawet mnie przetrzymał ;-)
Piękna historyjka! A fiołek jak marzenie, prześliczny! Czyli gdyby chcieć spuentować, to widocznie każdemu należy się druga szansa...
OdpowiedzUsuńEla
Zdecydowanie tak! Choć myślę, że najbardziej posłużył mu mój brak starań. Gdybym się nim bardziej zajmowała, niewątpliwie by tego nie przeżył ;-)
UsuńI to mu posłużyło. Odpoczął przez lato a teraz tobie odwdzięczył się pięknym kwitami. Cyklameny są wyjątkowymi kwiatami. Fantastyczne zdjęcia.
OdpowiedzUsuńSerdecznie pozdrawiam
Tak, zdecydowanie posłużyło mu moje zaniedbanie. mam jeszcze jednego fiołka, białego o drobnych kwiatach. Na razie ładnie kwitnie, a potem go na trochę odstawię do kąta ;-)
UsuńDokładnie moja filozofia ogrodnicza - nie przeszkadzać zbytnio, nie tykać za często :)))
OdpowiedzUsuńJa do fiołków/fijołków reki nie mam (do paprotek jeszcze nie mam), więc tym bardziej się zachwycam.
Ha, ja do żadnego kwiecia ręki nie mam! Te kwitnące to najsilniejsze osobniki w całym florystycznym świecie. Albo te statystycznie błędne ;-)
UsuńMyślę, że dziewczyny mają rację, najlepiej zostawić i nie tykać. Hoduję kwiaty mam ich sporo, ale kilku nie "daję rady". Są nimi, miedzy innymi, fiołki alpejskie . Na upór natury nie poradzę;(
OdpowiedzUsuńPozdrawiam:)
Jak widać, najlepsza metoda - szkoła przetrwania. Najsilniejsi zwyciężają ;-)
Usuń;)))
UsuńJa z lenistwa nie wykopałam zmarzniętej czereśni i dziewczyna też pokazała, ze ma ochotę do życia :)
OdpowiedzUsuńGrunt, to się za bardzo nie wtrącać w życie roślin ;-)
UsuńA to jest dobra metoda......chcesz to rośnij,nie to nie....Pozdrowionka.
OdpowiedzUsuńZdecydowanie tak!
UsuńTeż pozdrawiam :-)
Nawet kaktusa zmarnowałam kiedyś, nie mam szans na takiego kwiatka ;-) W mieszkaniu, bo na balkonie całkiem przyzwoicie sobie przyroda radzi :-)
UsuńJa w dziedzinie marnowania kwiatków też, niestety, mam osiągnięcia. Niczego w tej dziedzinie nie odziedziczyłam po swoim Tacie, u którego nawet najmarniejsze zielsko doniczkowe rosło wspaniale. Wręcz niektóre roślinki cała rodzina zwoziła do "sanatorium" ;-)
UsuńEwa, this cyclamen was very thankful to you and therefore it bloomed so nice buds, very lovely color!
OdpowiedzUsuńThank you for downloading Google Translator!
Welcam, Nadieżda! It's nice to see you :-)
UsuńI have the next one cyclamen, which will go out to the garden. It's so ugly, but he will got his chance ;-)