Dziś odwiedziła mnie pani dzięciołowa. Piękna czarno-biała na głowie, bo tylko samce mają czerwone czapeczki. Siedziała na gruszy koło domu, rozejrzała się, a potem przeleciała prosto na kawałek słoniny zawieszony tuż przy oknie. Skradałam się cicho i powoli, żeby jej nie spłoszyć i przyjrzeć się z bliska. Zdjęcia nie mam, bo przez firankę niewiele byłoby widać, a przecież nie chciałam jej przestraszyć. Zapowiadają tęgie mrozy, a wizyta dzięcioła przy karmniku jest tego najlepszym potwierdzeniem, niestety...
|
Dzięcioł duży: samica po lewej, samiec po prawej
Zdjęcie z sieci (Miraceti - pl.wikipedia.org) |
|
Mam za szybą dokładnie tak samo ;-) |
|
A to rudzik, mój ulubiony ptaszek |
|
Chyba trzeba ulepić bałwana |
|
Czyj to domek? |
Wszystkie zdjęcia z sieci (m.in. stąd)
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz