Świeci słońce. To niebywałe wydarzenie, po ostatnim, szarym miesiącu. Psu należy się porządne bieganie. Bardzo nam się nie chciało ruszać, na dodatek Janusz zmożony bólem korzonków. Ale w końcu wygrzebaliśmy się przed godziną dziesiątą i pojechaliśmy nad Krzywe. Na leśnej drodze lód, na dodatek zimne wietrzysko, ale tradycyjną rundkę zaliczyliśmy. Dla mnie bonus: widziałam bielika, krążącego nad łąką w poszukiwaniu pożywienia. Oj, niełatwy to czas dla niego.
W drodze powrotnej zakupy w Lidlu, czyli nabiał, wino i croissanty do kawy. Teraz można już wylegiwać się z książką.
|
Dorosły bielik - jasna głowa i białe końcówki ogona |
Zachwycające krajobrazy i bielik na niebie. Podoba ni się takie połączenie.
OdpowiedzUsuńWiesz, mamy takie same inicjały:)
Pozdrawiam:)
Tak, bielik dodaje blasku tej wycieczce. I widowiskowe chmury.
UsuńA, to miłe z tymi inicjałami :-)
Chmurom zrobiłam chyba najwięcej zdjęć, a wciąż mnie fascynują. Można z nich bardzo wiele wyczytać.
UsuńPozdrawiam:)
Ja też uwielbiam chmury i mogę się w nie wpatrywać w nieskończoność.
UsuńTo musiał być przyjemny spacer :)
OdpowiedzUsuńA teraz jeszcze cieplej, czekam na kolejne piękne zdjęcia.
No wiesz, trochę wiało ;-)
UsuńNie też ciągnie do fotografowania, ale plenery teraz szare...
Piękny bielik :)
OdpowiedzUsuńTeż bym wyskoczył w sobotę w plener z aparatem, ale jak zwykle na weekend psuje się pogoda :/
ja mam zaplanowany wyjazd nad morze i jak się pogoda zepsuje, to się mocno zdenerwuję ;-)
Usuń