Dziś w roli owoców wystąpiły czarne jagody |
Potem burza przeszła gdzieś niedaleko, chwilę popadało (a jakże ;-) A pod wieczór spacer dla psa. Pies buszował w wysokich trawach, wymoczył się w jeziorze, a w domu pochłonął michę żarcia i teraz śpi. I ja też zaraz zasnę, bo umęczona jestem, choć nie bardzo wiem, czym ;-)
Zachodzi słoneczko |
Klimaty łąkowe |
Debra w wersji zarośniętej |
Córko! UFO ;-) |
Bouvier z uszami ;-))) |
Boża krówka-matka ubrała córeczkę w nowiutko uszytą krasną sukieneczkę Ewa Szelburg-Zarembina |
Trochę się przebiegłam (po kliknięciu w fotkę widać plamę na języku ;-) |
Ojejku, owad! |
Bouvier a'la bawół (w tej wodzie) ;-)
OdpowiedzUsuńMi dzisiaj brakowało tylko takiego wywieszonego języka - ależ sauna!
A dzisiaj chyba jeszcze gorzej - 100% wilgotności - koszmar!
UsuńYour blog is simply fabulous! I love your eye for beauty (wow, that is NOT going to translate well…)~ :)
OdpowiedzUsuńThank You, Rita :-)
UsuńŚliczne te żółte na końcu...
OdpowiedzUsuńBuwik taki diabelski trochę z tymi uszami. Ula to widziała?
Ty to zawsze masz aparat wtedy kiedy trzeba. Trafiasz w takie momenty że czapki z głów. Super!
E.
Ja ZAWSZE mam aparat ;-) I cykam, a potem w domu patrzę, czy wyszło coś sensownego.
UsuńUla chyba jeszcze nie widziała tych uszu...
A to żółte też mi się spodobało :-)
Elu, to moje nowe ulubione zdjęcie z uszami ;)
OdpowiedzUsuńUla
Myślałam że zdjęć uszu jest skończona ilość. Ale nie.
OdpowiedzUsuńMniam - ja robiłem pizze, na upale to szalenie zmysłowe tak kręcić się obok piekarnika ;-).
OdpowiedzUsuńJak ty zmuszasz Debre do wejścia do wody? Moja Aura woli zdechnąć z gorąca, niż choćby dać eis po brzuchu pochlapać lekko umoczona ręką.
Ja mam kuchnię od północy, to nawet jak włączę piekarnik da się w niej wytrzymać.
UsuńDebry nie zmuszam do wchodzenia do wody :-) Ona sama wpada do każdej z rozpędu i raczej muszę uważać, kiedy woda jest w pobliżu. Ale, ona nie lubi pływać! I stara się nie wchodzić głębiej niż do brzucha. Czasem, zachęcona wejdzie głębiej. Tu akurat została zmotywowana, bo zależało nam, żeby ją porządnie zamoczyć i opłukać z kurzu.
A przy okazji powiem, że nie należy zmuszać psa do wchodzenia do wody. Lepszy efekt osiągniemy zachęcaniem, zabawą i własnym przykładem ;-)
Ja od północnego wschodu, czyli "świeci" tam tylko rankiem, w południe powinno być już do wytrzymania... nie jest ;-).
OdpowiedzUsuńAura zachęcona przykładem... staje nad brzegiem i szczeka żeby wyjść ;-)