Na spacer się dziś wybraliśmy. Dookoła jeziora Kielary. Idzie się najpierw spory kawałek przez rezerwat, który się nazywa Las Warmiński. Powitał nas kruk, którego głos usłyszałam od razu, gdy wysiadłam z samochodu na parkingu w lesie. A potem słyszałam całe mnóstwo ptasich głosów, a w kilku miejscach wrzaski piskląt w dziuplach. Nad Łyną, na łące, zrobiliśmy przystanek, ale nie dało się dłużej posiedzieć, bo okropnie gryzły komary. Debiśka zażyła kąpieli i poszliśmy dalej, najpierw przez wieś, która Ruś się nazywa, a potem łąkami, gdzie mocno przygrzewało słońce. Ponad dwugodzinny spacer odczułam później, już w domu, gdy stwierdziłam, że jakoś podejrzanie bolą mnie nogi ;-)
Niesamowite zdjęcia! Cudowne drzewa i woda i kwiaty...
OdpowiedzUsuń"Pochodziłam" dziś jedynie po mapach google, u mnie deszczowo i mało przyjemnie.
A u mnie od dłuższego czasu pogoda się trzyma, czasem tylko spadnie deszczyk...
Usuńwzdech...jak mi się chce poszwędać, ale noga odmawia, hehe.
OdpowiedzUsuńWeź poszukaj Pupli, proszę! Chciałabym je zobaczyć w Twoim obiektywie. Że o 50 nie wspomnę
O, widzisz! Będę szukać!
Usuń"Podejrzanie bolą mnie nogi", pewnie, że bolą. Mnie już od samego patrzenia rozbolały, jak pomyślałam ile kilometrów musiałaś przejść.
OdpowiedzUsuńZdjęcia Ci "wychodzą" , aż miło patrzeć.
Pozdrawiam:)
Ale ja jestem jednak przyzwyczajona do łażenia i kilometry mi niestraszne ;-) Choć ostatnio więcej jednak jeździliśmy...
UsuńCieszę się, że zdjęcia się podobają. Pozdrawiam również!
Zazdroszczę spaceru :) Ja niestety cały weekend spędziłem w domu, mam nadzieje, że następny będzie pogodny :)
OdpowiedzUsuńUdało się nam trafić z pogodą. Po południu już lało...
Usuń