Wakacje, lato, przygoda. Każdy ma taką przygodę, na jaką sobie zasłużył? Moja najbardziej ekstremalna przygoda w życiu miała miejsce dwa tygodnie temu...
I pobyt na oddziale ratunkowym, zakończony na szczęście powrotem do domu, nie był najbardziej ekscytujący. Tam byłam już spokojna, otoczona opieką i leczona.
Najbardziej ekscytująca była podróż karetką do szpitala. Karetkę wezwała moja pani doktor rodzinna, gdy złożyłam jej wizytę w przychodni. Przeżyłam tę jazdę, więc chyba już mi nic nie zagrozi ;-) Podejrzewam, że to test i wstępna selekcja – kto ją przetrzyma, nadaje się do dalszego leczenia. Blaszany gruchot bez żadnej amortyzacji, trzeszczący, skrzypiący, szaleńczo wychylający się na zakrętach i masakrycznie podskakujący na każdej nierówności drogi – nie wierzyłam, że dojadę przytomna... Może więc nie jest jeszcze ze mną tak źle? ;-)
środa, 20 lipca 2016
sobota, 2 lipca 2016
Prowansja prowincjonalna
Nie wiem, co takiego jest w lawendzie, że tak ją lubię. Kolor ma delikatny, a zapach niepowtarzalny (wiem, nie wszyscy lubią…). Mam kilka krzaczków lawendy w ogródku, przezimowała bez problemu, a teraz pięknie kwitnie i cieszy oczy, i nos. Ale czasem chce się więcej, a Francja daleko... Wtedy wystarczy przejechać dwadzieścia kilometrów i można buszować w lawendowym świecie :-)
Subskrybuj:
Posty (Atom)