poniedziałek, 25 sierpnia 2014

Zombie czy Ząbie?

Ząbie - wieś w Polsce, położona w województwie warmińsko-mazurskim, w gminie Olsztynek.
Zombie (żywy trup, umarlak) – fikcyjna nieumarła istota, popularna szczególnie w horrorach.

Nie, umarlak nas nie odwiedził, to my odwiedziliśmy Ząbie, choć wymawiamy to inaczej ;-) A właściwie minęliśmy wieś i zatrzymaliśmy się nad Łyną, na malowniczej łące, gdzie jest nawet stolik, przy którym można wypić kawę przywiezioną w termosie. Posiedzieliśmy na słoneczku, a potem ruszyliśmy w las, żeby dotrzeć do pobliskiego jeziora Łańskiego, do którego wpada Łyna. Nie dotarliśmy, bo drogę zagrodziła nam tabliczka zabraniająca przejścia z powodu wycinki lasu. Odgłos pił świadczył o tym, że to sprawa poważna i musieliśmy zawrócić. Popatrzyliśmy jeszcze na pasące się krowy. Najbardziej zainteresowała się Debiśka, jak na bouviera - psa zaganiającego krowy, przystało.





















czwartek, 21 sierpnia 2014

Urodzinki

Dokładnie rok temu, 21 sierpnia 2013 roku urodził się Kuba - wnuczek mój ukochany :-)

Przyjęcie urodzinowe już za nami. Było mnóstwo gości, sympatyczna atmosfera i dobra zabawa. Jubilat wyglądał na zadowolonego :-)







wtorek, 19 sierpnia 2014

Wachlowanie ziołem...

15 sierpnia wybraliśmy się do skansenu w Olsztynku na Regionalne Święto Ziół. Były tłumy. Pogoda, oprócz deszczu na wejście, dopisała. Pospacerowaliśmy, pogapiliśmy się na stragany. Zjedliśmy kupione pęto kiełbasy i zagryźliśmy kawałkami chleba, odrywanymi od świeżego bochenka. Zapraszam na spacer!




















Kto oglądał film Kołysanka Juliusza Machulskiego, ten rozpozna to podwórko :-)









środa, 13 sierpnia 2014

Sierpniowy wieczór

Upał zelżał... Ruszyliśmy się wieczorem z domu, żeby pojechać nad polder w Kwiecewie. Ptaki zwiastują już nadchodzącą jesień i niektóre zbierają się do odlotu. Akurat w Kwiecewie ich nigdy nie brakuje, więc można się napatrzeć do woli. Wczoraj z tym patrzeniem trochę nie wyszło, bo najpierw ścigaliśmy się z ciemnymi chmurami, a gdy zajechaliśmy na miejsce, słońce zakrywały chmury granatowe. Potem zawiało i nadciągnął deszcz, na szczęście nieduży i krótkotrwały. Schowaliśmy się pod krzakiem, żeby przeczekać. Przy okazji poparzyłam się pokrzywami, a pies zebrał na siebie wszystkie okoliczne rzepy i rzepiątka.
W drodze powrotnej zatrzymaliśmy się jeszcze, bo zachodzące słońce zmajstrowało malowniczy landszafcik, a rosnące na polu słoneczniki kusiły złotym obliczem.


Kwiecewo, oprócz ptaków, zapewnia też malownicze widoki


Po żniwach


Widzieliście kiedyś tak liczne stado czapli białych?


Idzie deszcz


Chmury się kotłują na niebie


Sierpniowy zachód


Na żółto i na niebiesko


Słoneczne roślinki


Ziemniaków pilnuje postrach dzików

środa, 6 sierpnia 2014

Kapitan

Dawno, dawno temu, w moich latach licealnych, podczas każdego wyjścia do miasta wstępowałam do księgarni i kupowałam sobie książki. Wtedy mnie było stać z kieszonkowego :-) Kupiłam wtedy między innymi wszystkie książki opisujące wyprawy górskie i żeglarskie.
Potem przytłoczyły mnie obowiązki i to zainteresowanie przygodą jakoś mi się zamazało w dorosłym życiu. Coś tam niedawno słyszałam i czytałam, że olsztyński żeglarz, Kapitan Tomasz Cichocki opływa samotnie świat i cieszyłam się, że szczęśliwie wrócił do domu. A potem wpadła mi w oko w mojej bibliotece książka pt. Zew Oceanu. 312 dni samotnego rejsu dookoła świata. Napisał ją Tomasz Cichocki przy współpracy Marcina Mastalerza.
Na żeglarstwie znam się słabo, żeglowałam jedynie małą łupinką po jeziorze pod czujnym okiem Męża. Większe jachty znam z widzenia, z mazurskich jezior. Ale książka Kapitana Cichockiego nie jest zdecydowanie książką tylko o żeglarstwie. Jest to relacja z samotnego rejsu dookoła świata, opowieść o wielkim marzeniu, ponad ośmiu latach przygotowań i 312 dniach walki z żywiołem. O zmaganiach ze słabościami, magicznych chwilach na oceanie i spotkaniach z tajemniczymi stworzeniami Kapitan Cichocki mówi z humorem i dużą dozą autoironii. Udowadnia też, że każde, nawet najbardziej szalone marzenie, można spełnić.
Za swój rejs Kapitan Tomasz Cichocki został uhonorowany Srebrnym Sekstantem – najbardziej prestiżową polską nagrodą żeglarską – oraz tytułem Żeglarza Roku 2012.

Kuba Strzyczkowski, znany dziennikarz radiowej Trójki, żeglarz, tak się wyraził o tej książce: Może zabrzmi to troszkę cynicznie... Jakaż to łaska boska, że to wszystko przeżył i... przeżył. Mamy co czytać. Kłaniam się, Panie Kapitanie. To jedna z najlepszych książek o samotnej żegludze. A znam wszystkie.

Książka jest znakomita! Napisana lekko, dowcipnie. Relacja z rejsu jest przeplatana różnymi ciekawostkami i wspomnieniami innych żeglarzy. Zdecydowanie polecam jej przeczytanie każdemu. Nie będziecie żałować!


[…] Słaniam się na nogach za kołem sterowym.
To już trzecia doba bez snu. I czwarta bez jedzenia. Jestem u kresu sił. Jestem szczęśliwy […]


A dlaczego ja to wszystko piszę akurat teraz? Kapitan Tomasz Cichocki wyrusza w kolejny rejs – samotny rejs dookoła świata bez zawijania do portów!
24 lipca 2014 roku w Górkach Zachodnich w marinie Delphia Yachts, odbyła się prezentacja nowego jachtu i jego uroczysty chrzest. Wybieraliśmy się na tę uroczystość, ale kilka dni wcześniej powaliło mnie przeziębienie i z wyjazdu nici...




Właściwy start rejsu dookoła świata nastąpi z francuskiego Brestu. Kapitan popłynie Szlakiem Kliprów, pomiędzy Europą i Dalekim Wschodem, Australią i Nową Zelandią, po drodze mijając trzy przylądki: Dobrej Nadziei (Afryka), Leeuwin (Australia) oraz Horn (Ameryka Południowa). Rejs, tak jak poprzedni, będzie monitorowany przez brytyjską organizację certyfikującą World Sailing Speed Record Council (WSSRC). Więcej szczegółów tutaj: Kapitan Cichocki: mam jeszcze większą pokorę wobec oceanu.

A ja będę zawzięcie kibicować Kapitanowi i trzymać kciuki za szczęśliwy powrót do Olsztyna.


Wiadomości i wieści z trasy można śledzić na stronie Kapitana Cichockiego


Autorem zdjęcia jachtu jest Krzysztof Mikunda, szef projektu, w ramach którego Kapitan popłynie w rejs, miłośnik przyrody, olsztyński bloger, który snuje pasjonujące leśne opowieści :-)