Julian Tuwim
Deszczyk
Jak wesoły milion drobnych wilgotnych muszek,
Jakby z worków szarych mokry mżący maczek,
Sypie się i skacze dżdżu wodnisty puszek,
Rośny pył jesienny, siwy kapuśniaczek.
Słabe to, maleńkie, ledwie samo kropi,
Nawet w blachy bębnić nie potrafi jeszcze,
Ot, młodziutki deszczyk, fruwające kropki,
Co by strasznie chciały być dorosłym deszczem.
Chciałyby ulewą lunąć w gromkiej burzy,
Miasto siec na ukos chlustającą chłostą,
W rynnach się rozpluskać, rozlać się w kałuży,
Szyby dziobać łzawą i zawiłą ospą.
Tak to sobie marzy kapaninka biedna,
Sił ostatkiem pusząc się w ostatnim dreszczu,
Lecz cóż? Spójrz: na drucie jeździ kropla jedna,
Już ją wróbel strząsnął, już po całym deszczu.