Na jutro, 14 października, zaplanowano kolejną próbę rekordowego skoku Felixa Baumgartnera.
Baumgartner zamierza pobić światowy rekord wysokości skoku spadochronowego, a także rekord najwyższego lotu załogowego balonem i najdłuższego spadku swobodnego. Ma również zamiar, jako pierwszy w historii człowiek, przekroczyć prędkość dźwięku podczas swobodnego spadania.
Balon w czasie lotu trwającego około trzech godzin wyniesie śmiałka na wysokość 36 576 metrów, czyli trzy razy wyżej niż pułap osiągany przez odrzutowce. Temperatura osiąga tam minus 70 stopni Celsjusza. Baumgartner po upływie pół minuty od opuszczenia kapsuły, na wysokości około 30 km, osiągnie prędkość co najmniej 1110 km/h (więcej niż prędkość dźwięku na tej wysokości; pamiętajmy, że jest ona na różnych wysokościach różna) Później, gdy atmosfera stanie się bardziej gęsta, spowolni skoczka. Po pięciu minutach swobodnego opadania Felix otworzy główny spadochron. Cały lot potrwa ok. 15 minut.
Podczas swobodnego spadania Baumgartnerowi niezbędna będzie stabilizacja, aby nie zaczął obracać się wokół własnej osi. Przy tak ogromnej prędkości wirowanie mogłoby go zabić, a nawet doprowadzić do rozerwania ciała na kawałki (testy z manekinami wykazały, że osiągają one do 200 obrotów na minutę). Bez specjalnego uciskającego ciało kombinezonu płyny ustrojowe zagotowałyby się, a człowiek w takich warunkach mógłby przeżyć zaledwie kilkanaście sekund.
Zespół Baumgartnera ma plan awaryjny na wypadek każdego zdarzenia oprócz jednego: pęknięcia balonu tuż po starcie. Wtedy kapsuła runęłaby na ziemię, a skoczek nie zdążyłby jej opuścić i wylądować. Graniczna, bezpieczna wysokość to 600 m.
Zdarzenie ma być transmitowane na stronie jednego ze sponsorów,
Red Bulla, ale organizatorzy zapowiadają 20-sekundowe opóźnienie transmisji na ewentualność nieszczęśliwego wypadku. Wyczyn śledzić będzie około 30 kamer umieszczonych m.in. na kombinezonie skoczka, w kapsule, na ziemi i na pokładzie śmigłowca.
Poprzedni rekord ustanowił Joseph Kittinger w dniu 16 sierpnia 1960 roku. Był wówczas kapitanem US Air Force, skoczył z wysokości 31 333 metrów. Skok ten był częścią projektu "Excelsior III", testującego sposoby bezpiecznego sprowadzania na ziemię pilotów samolotów katapultujących się na dużych wysokościach. Joseph Kittinger od początku uczestniczy w projekcie Red Bull Stratos jako mentor austriackiego skoczka.
Felix Baumgartner przygotowywał się do tego wyczynu od pięciu lat. W marcu i lipcu tego roku skoczył z wysokości 21 600 metrów i 19 456 metrów. Ryzyko śmierci nigdy nie powstrzymywało „Nieustraszonego Felixa". Od lat uprawia ekstremalne skoki spadochronowe. Skakał z posągu Chrystusa w Rio de Janeiro (skok jeden z najniższych, a przez to bardzo niebezpieczny), z wiaduktu Millau we Francji (byłam, widziałam - wiadukt, nie skok ;-) i wieżowca w Taipei na Tajwanie. Skoczył też w głąb Ziemi – w dół 180-metrowej jaskini w Chorwacji. Zaliczył ponad 2,5 tys. skoków z samolotów i helikopterów.
Misja ma nie tylko wymiar bicia rekordów. Ma przynieść pożytki także dla społeczności naukowców - pomoże w rozwoju nowej generacji skafandrów kosmicznych. Wspiera także rozwój systemów spadochronowych. Dzięki zdobytym doświadczeniom być może uda się opracować sprzęt ratujący kosmonautów przy ich awaryjnym sprowadzaniu z kosmosu.
Po udanym wyczynie Baumgartner planuje osiąść ze swoją dziewczyną w górach i latać jedynie śmigłowcem ratowniczym. Oby mu się udało!
Aktualizacja w niedzielny wieczór:
Wylądował szczęśliwie!!! Emocje nieprawdopodobne :-)))
Po słowach Joe Kittingera -
Start the cameras and our guardian angel will take care of you - Felix wyskoczył z kapsuły na wysokości 39045 m, a po 9 minutach i 3 sekundach wylądował bezpiecznie. Spadał swobodnie 4 minuty 19 sekund (czyli nie zdołał pobić rekordu Kittingera). Osiągnął rekordową prędkość 1137 km/h