wtorek, 31 marca 2015

Łikendowe szwędanie

Korzystając z okazji, że zapowiadany śnieg jakoś nie chciał padać, poszwędaliśmy się trochę po okolicy. W sobotę urządziliśmy spacer po bulwarze nad jeziorem Drwęckim w Ostródzie. Było zimno, pochmurno, wiał lodowaty wicher. Potem, po powrocie, z przyjemnością spędzało się resztę dnia przy kawie i z książką.


Z ostródzkiego bulwaru


Wypatrywałam ciekawe obrazki


Słońcu nie udało się przebić...


W porcie statki czekają na pierwszy wiosenny rejs


A na wodzie prawie kurpiowskie wycinanki


Do Olsztyna wracaliśmy tzw. zadupiami ;-)


Jest, jest bocian - pierwszy tej wiosny! W niedzielę widziałam ich już dwanaście.


Klimatyczne światełko wymusiło postój


W niedzielę odwiedziliśmy Łyse – wieś kurpiowską słynną z uroczystych obchodów Palmowej Niedzieli. Rano chwycił przymrozek, ale niebo było prawie bezchmurne i towarzyszyło nam słońce. W Łysych byliśmy już kilkukrotnie, ostatnio w 2011 roku. Lubie tam jeździć i chłonąć atmosferę jarmarku, kolorowych palm, zabawek i tłumów. Czasem dobrze jest wejść między ludzi... tym chętniej się potem od nich ucieka...


Łyse  stary i nowy kościół


 W starym kościele można oglądać konkursowe palmy


A potem tłumy z palmami idą do nowego kościoła na mszę


W Łysych zużywa się pewnie 90% całej produkcji kolorowej bibuły


Tę procesję naprawdę warto zobaczyć na własne oczy


A na jarmarku jest wszystko, oczywiście najwięcej akcentów wielkanocnych


Ptaszki dla ptasiarzy


Słodkości dla łasuchów (ten kołacz ma ze 40 cm średnicy – wiem, bo jeszcze dojadamy :-)


Jajeczka, kurczaczki, zajączki, motylki, kwiatki – wiosna!


* * *

I, na koniec, moje wariacje "artystyczne" – pierwsza inspirowana lokalnym maglem powystawowym, druga z jeziora wzięta.





czwartek, 26 marca 2015

I po wernisażu

Tak emocjonowałam się swoją wystawą, tyle tu marudziłam, to teraz jestem Wam winna raport i sprawozdanie. Musiałam trochę ochłonąć, poukładać sobie w głowie emocje i wrażenia, i w końcu chyba jestem gotowa, by opowiedzieć.

Piątek był dniem kosmicznym (patrz: zaćmienie), co mi sprzyjało, bo zapomniałam na chwilę o tym, co mnie czeka i mogłam skupić się na sprawach dla świata ważniejszych ;-)

Ale nadeszła godzina 18:00 i pora była stanąć przed moimi Gośćmi i przywitać wszystkich, którzy poświęcili swój czas, by mi towarzyszyć w najważniejszym dla mnie, bo debiutanckim wernisażu.








Kto ciekaw, może obejrzeć:





Cóż ja mogę więcej dodać… Jestem bardzo zadowolona, przyszło dużo ludzi, wystawione zdjęcia spotkały się z życzliwym odbiorem, otrzymałam mnóstwo miłych gratulacji od przyjaciół, znajomych i całkiem obcych ludzi. Były to dla mnie wielkie pozytywne emocje i ogromna radość.

A tu w skrócie wystawowe obrazy:















wtorek, 24 marca 2015

Wieczorową porą…

…spacerowaliśmy nad jeziorem Krzywym…








Aż tu nagle…

Żeby tylko, chowaj Boże,
Nie napotkać gdzie ślimaka…
Jak nic drogę zajść nam może,
A to straszny zawadiaka!   *






* Maria Konopnicka Na jagody

niedziela, 22 marca 2015

Mroźna niedziela

Obudziło nas piękne słońce i postanowiliśmy wcześnie rano (hmm, około 8:00) ruszyć w plener, bo o 13:00 czekał nas obiad u synowej i syna (oboje obchodzą urodziny 21 marca :-)

Na termometrze za oknem minus 5! A na miejscu okazało się jeszcze, że zawiewa zdradziecko lodowaty wiaterek. Ale w sumie spacer był przyjemny. Słyszeliśmy wyśpiewującego wysoko na drzewie jakiegoś drozda (paszkota, śpiewaka?), widzieliśmy polujące myszołowy, w lesie bębnił dzięcioł, buszowały po krzakach sikory, przekrzykując się głośno. Trzy razy spotkaliśmy tę samą parę żurawi, które na nasz widok wydzierały się głośno i przeraźliwie. Na górce w lesie przebiegły sarny, które nam wystawiła Debiśka, węsząc i nastawiając uszu (spokojnie, była na smyczy!). Na kolejne sarny natknęliśmy się na końcu łąki - pasły się spokojnie w trawie. To był piękny początek udanej niedzieli!


Słońce świeci, ale szron nie topnieje


W lesie biało


Łąka przy bobrzej tamie też oszroniona


Kierownik zaklęty w drzewo?


Sarny wiosenne


Pierzaste chmurki na jasnym niebie


Mrożone przylaszczki

piątek, 20 marca 2015

Zaćmienie i inne plagi...

Co za dzień! Jak u Hichcocka – najpierw trzęsienie ziemi, a później napięcie rośnie ;-)

Dzisiaj kosmos szaleje – oferuje nam zaćmienie Słońca, później superksiężyc, a na zakończenie dnia przesilenie wiosenne i równonoc.

Dziś, 20 marca, jest obchodzony również Międzynarodowy Dzień Wróbla! Jak go świętować?





Nasze olsztyńskie planetarium zawsze z okazji ciekawych zjawisk astronomicznych organizuje pokazy. Tak było i dziś.


Mnóstwo ludzi było zainteresowanych pokazem zaćmienia

Rzutowanie, czyli najbezpieczniejszy sposób oglądania Słońca

Wewnątrz planetarium można było obejrzeć transmisję zaćmienia z różnych zakątków świata

Można było złapać Słońce w garść :-)

A to moje własnoręcznie wykonane zdjęcie w największej fazie zaćmienia (korzystałam z filtra ND)

Dziś Słońce rządzi

To, że na chodniku spotkałam morświna, to już dziś chyba nic szczególnego ;-)

Pan z WWF, korzystając z planetarnego zgromadzenia, opowiadał dzieciakom o morświnach


Wieczorem będzie można obserwować super księżyc – nasz ziemski satelita znajdzie się blisko Ziemi, a jednocześnie jest w pełni. Zwykle w ciągu roku jest od 2 do 6 super księżyców – wtedy tarcza Księżyca jest wyraźnie większa.

Errata! Z tym super księżycem to zwykła medialna ściema, a ja (o wstydzie!), co prawda miałam wątpliwości, ale nie sprawdziłam dokładnie i tę bzdurę tu zamieściłam. Mea culpa! Przepraszam!
Zdjęcie super Księżyca ubiegło-czerwcowego mi się podoba, to zostawiam.






Dziś jest też przesilenie wiosenne – równonoc, po nastąpieniu której Słońce przez pół roku będzie oświetlać mocniej półkulę północną. Moment równonocy wiosennej wyznacza u nas początek astronomicznej wiosny (hura, naodliczalismy się :-)





Że, w tak zwanym międzyczasie, mam dzisiaj wernisaż już chyba nie warto wspominać! Liczę, że gwiazdy będą mi sprzyjać! I mam nadzieję, końca świata nie będzie ;-)