niedziela, 22 listopada 2015

W deszczopadzie

Pojechaliśmy na wieś oporządzić chałupę teściów przed zimą. Janusz pracował, a my z Debiśką ruszyłyśmy w las. Jeszcze w domu liczyłam na mgiełki, na miejscu okazało się, że nieźle pada…
Mimo wszystko wkroczyłyśmy do Krainy Deszczowców. Na głowie kaptur, na plecach plecak, jakże by inaczej. Na to pasek od aparatu. W ręku aparat ukryty w foliowej torbie z dziurą na końcówkę obiektywu. W kolejnej ręce psia smycz. Kilka razy się zaplątałam, ale nie żeby jakoś tak poważnie, by zostać w krzakach, na szczęście ;-)

Znam ten kawałek lasu, jak własną kieszeń. Ileż ja razy łaziłam tą trasą. Leśną drogą do tzw. punktu widokowego nad jeziorem Kośno. A z powrotem dróżką nad samym jeziorem. Deszczowce kryły się za drzewami, nie udało mi się zobaczyć żadnego. Jezioro było schowane we mgle, a las mokry, szary i wypełniony ciszą…






















* * *

Dzisiaj jest Dzień Kredki. Świętujcie, rysujcie, kolorujcie :-)



sobota, 21 listopada 2015

Był sobie spacer

A już miałam nadzieję, że poleniuchuję w domu, ale słońce wyszło i cóż było robić. Trzeba było wybyć przynajmniej na mały spacer, żeby pies nogami poruszał, bo obrasta w tłuszcz na kanapie. Listopad, zwłaszcza ostatnio, to deszcz; deszcz to błoto; błoto to brudny pies; brudny pies to piach w …łóżku. Czyli pojechaliśmy w teren cywilizowany, żeby grzecznie pospacerować po suchych, czystych chodnikach nad jeziorem Krzywym.

Jak zwykle wlokłam się z tyłu, co rusz znajdując ciekawy obiekt do sfotografowania, aż stanęło na tym, że Janusz z Debiśką pójdą dziarskim marszem na przód, a ja będę kontemplować ;-) Spotkamy się gdzieś po drodze.

Na początek brzezina. Weszłam między drzewa, znalazłam ciekawe roślinki, a chwilę później pośliznęłam na mokrym kawałku drewna i wywaliłam się na ziemię. Na szczęście aparat utrzymałam w wyciągniętej do góry ręce. Instynkt fotografa nie zawiódł!










Później szłam już nad wodą i widziałam różne cuda.








Spotkałam łabędzie.












Widziałam kaczuszki.






Aha, i jezioro też było.






A potem owoc morza:





I do wyjścia :-)




czwartek, 19 listopada 2015

Jubileuszek

16 listopada 2010 pokazałam światu mój pierwszy wpis blogowy. Napisałam 817 postów, a dziś nie potrafię sklecić nic sensownego... Zmęczona jestem, sama nie wiem czym. Jesienią najpewniej - strasznie dołująca jest w tym roku. Za oknem wichura, a ja wiatru nie cierpię, i głowa mi pęka.





Dobra, ponarzekałam, a teraz czas na coś optymistycznego. Do wiosny już tylko 123 dni!

Oczywiście,  nie może zabraknąć tortu urodzinowego. Częstujcie się :-)


dla ambitnych przepis - Tort Karmelowo-Jabłkowy 

sobota, 7 listopada 2015

listopadowa sobota

Nie odkurzaj! Powiedz teściowej, żeby posprzątał jej syn! - ja to wiem, ale ta złota myśl, usłyszana przed chwilą w radiu, warta jest zapamiętania. I zastosowania, drogie Panie! :-)

A w tym czasie: kawa i książka! Za oknem jeszcze kwitną pelargonie, a w lesie jesiennie...









A zamiast telewizora - ptaszki  :-)


tutaj: ptaki24.pl




czwartek, 5 listopada 2015

Kalejdoskop jesienny

W ubiegły piątek Janusz miał dzień urlopu. Wstaliśmy rano, słońce świeciło, szybka decyzja i w drogę – kierunek Galiny. Lubimy to miejsce, dawno nie byliśmy, czas było przypomnieć. Pojechaliśmy, oczywiście, drogą nienajprostszą, za to malowniczą i dziką, momentami szutrową albo brukowaną. Na miejscu spacer po włościach i kawa w letnim ogródku z jesiennym słońcem. W drodze powrotnej jeszcze przystanek w Stoczku Klasztornym oraz kolejne malownicze widoki.

I to był ostatni, jak dotąd, dzień złotej jesieni. Teraz nastała szarość i mgła, na szczęście tylko za oknem…