wtorek, 31 lipca 2012

Anegdota i mnóstwo zdjęć

Szybka decyzja i wyruszyliśmy po 18:00 do Ostródy na przechadzkę. I to był dobry pomysł, jak się później okazało. Spędziliśmy prawie urlopowe popołudnie. Klimaty miasteczka wakacyjnego, spora liczba turystów, żaglówki, narciarze wodni. Przespacerowaliśmy się tradycyjnie bulwarem nad jeziorem, posiedzieliśmy koło tańczącej fontanny. Zjadłam gofra z czekoladą, a Janusz loda, na spółkę z Debiśką. Jeszcze skusił nas oświetlony stadion, więc zaliczyliśmy kawałek trasy w przeciwnym kierunku, żeby sprawdzić, co też się tam odbywa. Młodzież grała w nogę. A na koniec, już po odjeździe, zatrzymaliśmy samochód i pogapiliśmy się znowu na fontannę, która tym razem dała występ na bogato, czyli z kolorowym światłem i muzyką.

Idziemy bulwarem. Piękny zachód słońca. Na ścieżce rowerowej rodzina: z przodu tata, za nim dziewczynka lat ok. 10-12 i mama na końcu. Mama pyta: masz aparat? Córka odpowiada: mam, schowałam do kieszeni, bo jadłam cukierka. Mama: ale nie ten na zęby, taki do zdjęć! ;-)))


Ostróda, czyli wyciąg dla narciarzy wodnych


Spacer bulwarem


Fascynuje mnie ten domek ;-)


Kolekcjoner


Oko w oko z Debiśką


Na złoto


Koronkowe zarośla


Właśnie wylazłam z jeziora


Bulwar zachodzącego słońca...


W drugą stronę


Nie poszły spać z kurami


Fontanna odpoczywa


Zmierzch


Księżyc już wzeszedł


Spektakl


Wakacyjny wieczór...



niedziela, 29 lipca 2012

A wieczorem...

Mam tysiąc pięćset sto dziewięćset fotek balonów ;-) Potrzeba sporo czasu, żeby je ogarnąć. Dziś rano robiłam ostatnie, prosto z łóżka, przez okno. Balony poooleciały, mam nadzieję, że prędko nie wrócą ;-) Impreza była przednia, ale towarzyszące jej upały wygotowały ze mnie siły do życia...



czwartek, 26 lipca 2012

Baloniki

Popołudnie na lotnisku









Do pomyślenia

Nie pytaj siebie, czego potrzebuje świat.
Zapytaj, co ciebie ożywia.
I wtedy idź i rób to.
Ponieważ to, czego potrzebuje świat,
to ludzie, którzy są pełni życia.

Howard Thurman



środa, 25 lipca 2012

Pies na niebie, czyli sundog

Spotkaliśmy takiego osobnika wczoraj pod wieczór.
Wybraliśmy się na lotnisko na "Zlot staruchów" czyli starych szybowców. Szybowce, niestety, w większości niedawno przybyły, przeważnie drogą lądową, wobec tego stały zapakowane i niewiele dało się zobaczyć. Tylko chmury na niebie dawały kolejny niesamowity spektakl.
W drodze powrotnej zatrzymaliśmy się jeszcze w ML'Club nad jeziorem Krzywym, posiedzieliśmy przy kawie nad samą wodą, pogapiliśmy się na rodzinkę łabędzi, która podpłynęła na kolację do restauracji ;-)
A potem zobaczyłam Słońce poboczne! Coś pięknego, jakby fragmencik tęczy wyglądający zza chmur, świecący klejnocik na firmamencie. Najchętniej każdemu napotkanemu człowiekowi pokazywałabym to piękne ulotne zjawisko, ale zdołałam się powstrzymać przed zaczepianiem przechodniów. Jedynie Janusz, co chwilę musiał potwierdzać moje zachwyty nad cudami, które działy się na niebie ;-)))


Ten szybowiec jest z 1944 roku!


Jak na śniegu


Wiaterek


Między ziemią a niebem...


Jezioro Krzywe


Po prawej parhelion



poniedziałek, 23 lipca 2012

Dzień Włóczykija

W moim kalendarzu w dniu 23 lipca przypada Dzień Włóczykija.

Włóczykij. Jest filozofem. Lubi grać na harmonijce, uwielbia dobrą kawę. To pogodny samotnik, zamknięty w sobie, mimo tego jest przyjacielski, empatyczny i mądry. Lubi piesze wędrówki, nienawidzi zakazów. Niezależny, beztroski, nie przywiązuje zbytniej wagi do jakichkolwiek dóbr ziemskich. Jesienią zawsze opuszcza Dolinę Muminków i wyrusza na południe, by odwiedzić inne części świata. Bohater książek Tove Jansson o Muminkach. :-)))


Z ogrodu bajek



Włóczykij wędrował cały dzień przez niezbadane okolice, słysząc nad sobą nawoływanie ptaków przelotnych […] Szło mu się łatwo, plecak był niemal pusty, a trosk nie miał żadnych. To jest wieczór na piosenkę  –  pomyślał Włóczykij  –  na nową piosenkę, która składać się będzie w jednej części z nadziei, w dwóch z wiosennej tęsknoty, i której resztę stanowić będzie niewypowiedziany zachwyt.

Tove Jansson "Opowiadania z doliny Muminków"   








niedziela, 22 lipca 2012

Kujkuje...

jak mawiały moje dzieci, dziećmi będąc ;-) Czyli lepiej nie dotykać. Ale przyjrzeć się warto. Co to za roślina, nie wiem.
A, nie, już wiem :-) To przegorzan (dziękuję komentatorom!).







Święto Wedla ;-)

A wczoraj kolarze na żywo...

Peleton


Czilałt  ;-)


Łuskoskrzydłe


Graficznie


Sielsko


*  *  *

Starsi pamiętają: 22 lipca czyli E.Wedel ;-)



piątek, 20 lipca 2012

Niebo na piątek, czyli znowu chmury

Pogoda durna, bo już inaczej nie da się tego określić. A może się da, tylko nie bardzo mi tu wypada. Leje, spadają ściany wody, za chwilę wychodzi słońce, potem nadciąga kolejna chmura i tak od kilku dni. Do tego zimno. Wczoraj wykorzystaliśmy dosłownie dwie godziny bez deszczu od 19:00. Tym razem zjeździliśmy okolice Gietrzwałdu, znów w poszukiwaniu fotogenicznych krajobrazów. Powinny być również pozbawione cywilizacji, czyli żadnych słupów, drutów, kominów. Mam namierzony piękny widok, ale jeżeli jutro o świcie będzie lało...


Jęczmień?


Sząbruk w oddali


Za górką


Pod górkę


Oko Mordoru ;-)


Ups, zajechaliśmy pod Giewont?


*  *  *

Znalazłam niezawodną prognozę pogody na jutro: