środa, 20 lipca 2016

Przygody wakacyjne

Wakacje, lato, przygoda. Każdy ma taką przygodę, na jaką sobie zasłużył? Moja najbardziej ekstremalna przygoda w życiu miała miejsce dwa tygodnie temu...




I pobyt na oddziale ratunkowym, zakończony na szczęście powrotem do domu, nie był najbardziej ekscytujący. Tam byłam już spokojna, otoczona opieką i leczona.
Najbardziej ekscytująca była podróż karetką do szpitala. Karetkę wezwała moja pani doktor rodzinna, gdy złożyłam jej wizytę w przychodni. Przeżyłam tę jazdę, więc chyba już mi nic nie zagrozi ;-) Podejrzewam, że to test i wstępna selekcja – kto ją przetrzyma, nadaje się do dalszego leczenia. Blaszany gruchot bez żadnej amortyzacji, trzeszczący, skrzypiący, szaleńczo wychylający się na zakrętach i masakrycznie podskakujący na każdej nierówności drogi – nie wierzyłam, że dojadę przytomna... Może więc nie jest jeszcze ze mną tak źle? ;-)




 

39 komentarzy:

  1. To trzymają jeszcze takie antyki? Zwykle widuje się w miarę nowoczesne.. Grunt że przeżyłaś! I rzeczywiście - nigdy więcej!!! Dużo zdrówka!!! :-)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Też mi się wydawało, że karetki to raczej nowoczesne samochody. Oj, nie wszystkie, zdecydowanie nie wszystkie ;-)

      Usuń
  2. Mam nadzieję, że już jest dobrze i tak pozostanie, Ewo.
    Ściskam.

    OdpowiedzUsuń
  3. Wycieczka takim gruchotem to trochę jak wakacyjna przejażdżka drabiniastym wozem po twardej krzywej wiejskiej drodze więc coś z przygody jednak było, przykro, że w takich okolicznościach. Życzę Pani szybkiego powrotu w warmiński plener.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Przejażdżce wozem drabiniastym towarzyszą przynajmniej pozytywne emocje :-) Ale grunt, że mam to za sobą i staram się patrzeć na to z przymrużeniem oka. Tak jest zdrowiej :-)

      Usuń
  4. Czyli jesteś niezniszczalna (podobnie zresztą, jak polskie karetki z FSO:)). I tak trzymaj!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Mówisz? Ciekawe, kto czy co było starsze? ;-)

      Usuń
  5. Od lekarza rodzinnego od razu na SOR? Niezła przygoda! A tak na serio, to dużo zdrówka życzę! Pozdrawiam serdecznie

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Poszłam po całości ;-) Za życzenia serdecznie dziękuję!

      Usuń
  6. Dobrze że się nic nie stało, to najważniejsze. Dużo zdrowia życzę.

    OdpowiedzUsuń
  7. Ja jechałam karetką raz, ale za to na miejscu pasażera i chyba była nowa, bo jechało się całkiem spoko :)
    Życzę Ci Ewo dużo zdrowia i spokoju, obyś więcej już nie musiała tak podróżować :)

    OdpowiedzUsuń
  8. Nie mów, że Cię starą nyską wieźli??? Pamiętam jeszcze takie :D
    Zdrowia Ci życzę i jeszcze załapania się na urlopowy odpoczynek bez przygód!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Czy to była nyska, nie wiem. Za dużo innych wrażeń. Ale prawdopodobieństwo duuuże ;-)

      Usuń
  9. Zdrowia życzę. Tobie i tej starej Nysce też ;)

    OdpowiedzUsuń
  10. oj, aż karetką z przychodni, to musiałaś nieźle wystraszyć lekarza.
    Dbaj o siebie! Mam nadzieję, że więcej już takich przygód nie będzie

    OdpowiedzUsuń
  11. Pani Ewo, nawet ja nie będę tym razem żartował. Życzę mega zdrowia i zdrowia oraz zdrowia!!!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Doceniam! I bardzo dziękuję :-)

      Usuń
    2. ale ten Pesel ... jakiś taki niewyraźny ... czy to jakiś niezwykle przydatny filtr LR czy after efects czy coś w podobie? :)) ech kobiety, kobiety, chora, słaba, zmartwiona, ale w komunikacji wieku porządek musi być :)))
      p.s. no i musiałem coś napisać :))))

      Usuń
    3. ha, nie o wiek tu chodzi, raczej o cały numer - na co on komu? ;-)

      Usuń
  12. Po takich "wakacyjnych atrakcjach" teraz może być już tylko lepiej. Zdrówka!!!

    OdpowiedzUsuń
  13. Przeprowadzka i zamieszanie z nią związane, "odstawiło" mnie na jakiś czas od komputera.
    Już jestem i niech tak zostanie:)
    Zdrowia Ci życzę:)
    Pozdrawiam:)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Też muszę do Ciebie zajrzeć, ale mało mnie w necie ostatnio...

      A za życzenia zdrowia - dziękuję :-)

      Usuń
  14. Też kiedyś jechałam taką karetką....a właściwie w tamtym roku. Musiałam nawet złożyć podpis, że na własne życzenie pragnę pozostać w pozycji siedzącej, przy podejrzeniu złamania kręgosłupa:). Teraz brzmi to zabawnie, wtedy nie było mi do śmiechu. Nie polecam nikomu i cieszę się, że masz to już za sobą. Pozdrawiam:):):)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. o rety! Mnie też najbardziej przeraziło, że mam się położyć, ale na szczęście dziewczyna podniosła oparcie i jechałam prawie na siedząco, zaciskając ręce na rachitycznych poręczach ;-)
      Ojejku, ja też nikomu nie życzę!

      Usuń
  15. W sumie... eutanazji jako takiej nie ma w Polsce, ale można pacjentom skutecznie życie obrzydzić ;-)

    OdpowiedzUsuń
  16. Też tak kiedyś jechałam z atakiem kolki nerkowej. I miałam dokładnie te same odczucia ;) Miałam wrażenie, że ktoś wrzucił mnie do pustego, metalowego pudełka po ciastkach, zamknął i zaczął potrząsać. No ale jeżeli to wstępna selekcja, to widać - udało się ;)
    Zdrowia życzę!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Miejmy nadzieję, że już nic nas nie zmoże :-)

      Usuń
  17. Zdrowia życzę, co w Polskich realiach nie jest łatwe :)

    OdpowiedzUsuń
  18. o raju ! grunt, że dobrze się wszystko skończyło !
    szybkiego powrotu do zdrowia !

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. dziękuję! Żeby jeszcze ciśnienie posłuchało ;-)

      Usuń
  19. Ewko! A co to ma być? od trzech tygodni prawie nic? Ani jednego zdjęcia? Ani na fejsie, ani tu? Ty się ciśnieniem nie wykręcaj, bo zdjęcia się same nie wrzucą. Już mi się zabieraj do roboty!


    ...a poważnie, mam nadzieję, że to tylko nadmiar zajęć a nie niemoc fizyczna...Sciski

    OdpowiedzUsuń