niedziela, 3 kwietnia 2011

Psio i kocio

Dziś pogoda też wiosenna, chociaż dokuczał zimny wiatr. A my z Debiśką oczywiście na spacerku. Udawałam tym razem, że przylaszczki mnie nie interesują ;-) Spotkałyśmy psią szkołę, w której kiedyś Debusia uczestniczyła. Pogapiłam się, jak pieski ćwiczyły, pogadałam ze starymi znajomymi, a Debra cały czas patrzyła mi błagalnie w oczy i prosiła: chodźmy już stąd jak najdalej ;-) Oj, ona nigdy tej szkoły nie kochała. Obeszłyśmy swoje stare ścieżki nad jeziorem i wróciłyśmy do domu, akurat na ciasto, które przywiozły dzieci.

Pieski grzecznie ćwiczyły

Była komenda: waruj

Debra poznawała nowych kumpli

A na zakończenie zabawa

Mrówki już się obudziły

Dziś zamiast lisa był rudy kot na łące

A to lisia nora

Świeże listki
 

Siedziałam później przed telewizorem, gdy moją uwagę zwróciły głośne syreny za oknem. Przyjechała policja, po niej wielki wóz strażacki, a potem się okazało, że na trawniku koło Uranii wylądował helikopter pogotowia ratunkowego. Nadjechała karetka, do której przeniesiono pacjenta. Helikopter odleciał. Dawno takiego zdarzenia tu nie było, ale kilkanaście lat temu był to obrazek bardzo powszechny.


5 komentarzy:

  1. Niezłe jest "waruj" w wykonaniu berneńczyka...
    Jeszcze mnie interesuje kto jest w tym zestawie gdzie się gonią : tylko ten w środku jest rozpoznawalny, a pierwszy i trzeci to kto ?
    ela

    OdpowiedzUsuń
  2. Te co się ganiają to: sunia posokowiec bawarski, owczarek niemiecki i cane corso, wielki ciałem i duchem Gucio ;-)

    OdpowiedzUsuń
  3. Ależ parada różnorodności w tej szkole :) Świetne zdjęcia.

    OdpowiedzUsuń
  4. Kapitalne kontrasty; psia gonitwa i przyczajenie się kota :-)

    Helikopter jest niezbędnym narzędziem służb ratowniczych i chociaż przyzwyczaiłam się do niemalże codziennego warkotu jego silnika, to ilekroć słyszę tę melodię śledzę lot dopóty jest w zasięgu mego wzroku.

    OdpowiedzUsuń
  5. Nade mną też często lata, bo szpital niedaleko. Przy szpitalu jest lądowisko, ale kiedyś, gdy go nie było, takie scenki to była prawie codzienność. Nie wiem, co się wydarzyło, że helikopter lądował tutaj, a nie przy szpitalu.

    OdpowiedzUsuń