sobota, 25 sierpnia 2012

Się huśtamy


Zauroczył mnie sympatyczny wierszyk znaleziony w Kieszeniach:

Bo można leżeć w hamaku,
kontemplując znak zodiaku.
Zaczytując się w Balzaku,
Łysiaku lub Barańczaku.
Naturalnie na biwaku.
By wyglądać, jak w temblaku.
W akcie troski o Polaków,
chroniąc czereśnie od szpaków.
Kibicując Wiśle Kraków
albo śniąc o Pigalaku.


Można też leżeć w hamaku,
sącząc pół litra koniaku
(by nie wylać, to z bukłaku).

Można też leżeć w hamaku
wypatrując stada jaków
(lecz – tu ostrzeżenie krótkie –
na ogół z mizernym skutkiem).

Można też w proteście znaku.
Albo z żoną – to w dwupaku.

Można też leżeć w hamaku,
gdy się ma na imię Jakub,
by nie usiąść na robaku,
zamiast wisieć na trzepaku
lub dla zaostrzenia smaku
przed potrawką ze szpinaku.

Można też leżeć w hamaku,
by uniknąć górskich szlaków
(patent tych, co od wędrówek
wolą torbę pełną krówek,
lecz potrzeba im wymówek).

Można też leżeć w hamaku
myśląc o jednym chłopaku,
co to z nim jak w korcu maku.
Drążąc stopą sieć katakumb
lub przed zbieraniem maślaków
(dopuszczalnie też kozaków,
w drodze wyjątku – boczniaków). 
Leżeć można też w hamaku
bez powodu.
Z braku laku.

Można leżeć też w hamaku, gdy ktoś boi się ślimaków ;-)))


4 komentarze: