sobota, 30 czerwca 2012

Totalne lenistwo

Słońce grzeje. I piekarnik. Tarta według tego przepisu wyszła doskonała.

Dziś w roli owoców wystąpiły czarne jagody


Potem burza przeszła gdzieś niedaleko, chwilę popadało (a jakże ;-)  A pod wieczór spacer dla psa. Pies buszował w wysokich trawach, wymoczył się w jeziorze, a w domu pochłonął michę żarcia i teraz śpi. I ja też zaraz zasnę, bo umęczona jestem, choć nie bardzo wiem, czym ;-)


Zachodzi słoneczko


Klimaty łąkowe


Debra w wersji zarośniętej


Córko! UFO ;-)


Bouvier z uszami ;-)))


Boża krówka-matka ubrała córeczkę w nowiutko uszytą krasną sukieneczkę
Ewa Szelburg-Zarembina


Trochę się przebiegłam
(po kliknięciu w fotkę widać plamę na języku ;-)


Ojejku, owad!

11 komentarzy:

  1. Bouvier a'la bawół (w tej wodzie) ;-)
    Mi dzisiaj brakowało tylko takiego wywieszonego języka - ależ sauna!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. A dzisiaj chyba jeszcze gorzej - 100% wilgotności - koszmar!

      Usuń
  2. Your blog is simply fabulous! I love your eye for beauty (wow, that is NOT going to translate well…)~ :)

    OdpowiedzUsuń
  3. Śliczne te żółte na końcu...
    Buwik taki diabelski trochę z tymi uszami. Ula to widziała?
    Ty to zawsze masz aparat wtedy kiedy trzeba. Trafiasz w takie momenty że czapki z głów. Super!
    E.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ja ZAWSZE mam aparat ;-) I cykam, a potem w domu patrzę, czy wyszło coś sensownego.
      Ula chyba jeszcze nie widziała tych uszu...
      A to żółte też mi się spodobało :-)

      Usuń
  4. Elu, to moje nowe ulubione zdjęcie z uszami ;)

    Ula

    OdpowiedzUsuń
  5. Myślałam że zdjęć uszu jest skończona ilość. Ale nie.

    OdpowiedzUsuń
  6. Mniam - ja robiłem pizze, na upale to szalenie zmysłowe tak kręcić się obok piekarnika ;-).

    Jak ty zmuszasz Debre do wejścia do wody? Moja Aura woli zdechnąć z gorąca, niż choćby dać eis po brzuchu pochlapać lekko umoczona ręką.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ja mam kuchnię od północy, to nawet jak włączę piekarnik da się w niej wytrzymać.

      Debry nie zmuszam do wchodzenia do wody :-) Ona sama wpada do każdej z rozpędu i raczej muszę uważać, kiedy woda jest w pobliżu. Ale, ona nie lubi pływać! I stara się nie wchodzić głębiej niż do brzucha. Czasem, zachęcona wejdzie głębiej. Tu akurat została zmotywowana, bo zależało nam, żeby ją porządnie zamoczyć i opłukać z kurzu.
      A przy okazji powiem, że nie należy zmuszać psa do wchodzenia do wody. Lepszy efekt osiągniemy zachęcaniem, zabawą i własnym przykładem ;-)

      Usuń
  7. Ja od północnego wschodu, czyli "świeci" tam tylko rankiem, w południe powinno być już do wytrzymania... nie jest ;-).

    Aura zachęcona przykładem... staje nad brzegiem i szczeka żeby wyjść ;-)

    OdpowiedzUsuń