Potem przytłoczyły mnie obowiązki i to zainteresowanie przygodą jakoś mi się zamazało w dorosłym życiu. Coś tam niedawno słyszałam i czytałam, że olsztyński żeglarz, Kapitan Tomasz Cichocki opływa samotnie świat i cieszyłam się, że szczęśliwie wrócił do domu. A potem wpadła mi w oko w mojej bibliotece książka pt. Zew Oceanu. 312 dni samotnego rejsu dookoła świata. Napisał ją Tomasz Cichocki przy współpracy Marcina Mastalerza.
Na żeglarstwie znam się słabo, żeglowałam jedynie małą łupinką po jeziorze pod czujnym okiem Męża. Większe jachty znam z widzenia, z mazurskich jezior. Ale książka Kapitana Cichockiego nie jest zdecydowanie książką tylko o żeglarstwie. Jest to relacja z samotnego rejsu dookoła świata, opowieść o wielkim marzeniu, ponad ośmiu latach przygotowań i 312 dniach walki z żywiołem. O zmaganiach ze słabościami, magicznych chwilach na oceanie i spotkaniach z tajemniczymi stworzeniami Kapitan Cichocki mówi z humorem i dużą dozą autoironii. Udowadnia też, że każde, nawet najbardziej szalone marzenie, można spełnić.
Za swój rejs Kapitan Tomasz Cichocki został uhonorowany Srebrnym Sekstantem – najbardziej prestiżową polską nagrodą żeglarską – oraz tytułem Żeglarza Roku 2012.
Kuba Strzyczkowski, znany dziennikarz radiowej Trójki, żeglarz, tak się wyraził o tej książce: Może zabrzmi to troszkę cynicznie... Jakaż to łaska boska, że to wszystko przeżył i... przeżył. Mamy co czytać. Kłaniam się, Panie Kapitanie. To jedna z najlepszych książek o samotnej żegludze. A znam wszystkie.
Książka jest znakomita! Napisana lekko, dowcipnie. Relacja z rejsu jest przeplatana różnymi ciekawostkami i wspomnieniami innych żeglarzy. Zdecydowanie polecam jej przeczytanie każdemu. Nie będziecie żałować!
[…] Słaniam się na nogach za kołem sterowym. To już trzecia doba bez snu. I czwarta bez jedzenia. Jestem u kresu sił. Jestem szczęśliwy […] |
A dlaczego ja to wszystko piszę akurat teraz? Kapitan Tomasz Cichocki wyrusza w kolejny rejs – samotny rejs dookoła świata bez zawijania do portów!
24 lipca 2014 roku w Górkach Zachodnich w marinie Delphia Yachts, odbyła się prezentacja nowego jachtu i jego uroczysty chrzest. Wybieraliśmy się na tę uroczystość, ale kilka dni wcześniej powaliło mnie przeziębienie i z wyjazdu nici...
Właściwy start rejsu dookoła świata nastąpi z francuskiego Brestu. Kapitan popłynie Szlakiem Kliprów, pomiędzy Europą i Dalekim Wschodem, Australią i Nową Zelandią, po drodze mijając trzy przylądki: Dobrej Nadziei (Afryka), Leeuwin (Australia) oraz Horn (Ameryka Południowa). Rejs, tak jak poprzedni, będzie monitorowany przez brytyjską organizację certyfikującą World Sailing Speed Record Council (WSSRC). Więcej szczegółów tutaj: Kapitan Cichocki: mam jeszcze większą pokorę wobec oceanu.
A ja będę zawzięcie kibicować Kapitanowi i trzymać kciuki za szczęśliwy powrót do Olsztyna.
A ja będę zawzięcie kibicować Kapitanowi i trzymać kciuki za szczęśliwy powrót do Olsztyna.
Wiadomości i wieści z trasy można śledzić na stronie Kapitana Cichockiego |
Zastanowiło mnie, skąd postanowienie, żeby nie wstępować po drodze do żadnych portów. Czy chodzi o czas? Czy może o to, żeby jeszcze zwiększyć stopień trudności? Nie bardzo rozumiem, bo jak dla mnie to przystanki w przeróżnych portach na świecie, byłyby fantastycznym urozmaiceniem i żródłem dodatkowych przygód. Ale pewnie są ku temu jakieś powody; Kapitan wie co robi :-))))
OdpowiedzUsuńMówiąc tak po prostu, chodzi właśnie o stopień trudności. To nie jest podróżowanie, to jest wyczyn!
UsuńA książkę bardzo polecam, świetnie się czyta!
elegancko wywołany do odpowiedzi czynię ją, ale przede wszystkim dziękuję Pani Ewo za promocję Tomka i projektu! To bardzo szlachetne z Pani strony i do tego mało polskie i nie mam na myśli okolic Krakowa;) Spieszę donieść, że kpt. Cichocki opływając kulę ziemską bez zawijania do portów i pokonując okryty złą sławą Horn, byłby drugim po kpt. Henryku Jaskule, Polakiem, któremu się to udało. Ale czy tak będzie nie wiemy, z pewnością tego Mu życzymy. Dokonanie tego bez postojów, to takie samo wyzwanie jak wejście na K-2 zimą. Można by zapytać, dlaczego nie latem, przecież jest przyjemniej, można zdjęcia ładniejsze porobić i odpocząć :) Tak, to eskalacja stopnia trudności, to oczywiste. Pływanie etapowe, od portu do portu to pomysł na wakacje, to już nie wyczyn. p.s. wypowiedziałem się jako szef tego projektu :)
UsuńTak po prostu całym sercem wspieram ten rejs, a Kapitanowi życzę szczęścia!
UsuńTeraz wszystko rozumiem, podziwiam i również życzę szczęścia. :-) ))
UsuńBóg kocha szaleńców, więc pewnie Kapitanowi Cichockiemu się powiedzie.
OdpowiedzUsuńMimo uszu puszczam złośliwości Pana Mikundy - odsyłając go do Amundsena i okoliczności że musiał on ukrywać cel swojej wyprawy ze względu na "życzliwość" rodaków.
Za powodzenie wyprawy będziemy też trzymać kciuki - wsparcia nigdy za dużo :-)
UsuńNiestety, tak dziś jest świat urządzony, że krytykować może każdy, a przede wszystkim ci, którzy nic nie robią...
Dziękuję za podpowiedź lektury, chętnie przeczytam coś "z życia wzięte".
OdpowiedzUsuńZa powodzenie wyprawy Kapitana Cichockiego też oczywiście trzymam kciuki.
Mam nadzieję, że spodoba Ci się książka Kapitana :-)
UsuńPrzeczytałam wiele książek marynistycznych, ale te samotne rejsy....
OdpowiedzUsuńPozdrawiam:)
...ja lubię najbardziej :-)
Usuń