Puy de Sancy (1885 m n.p.m.) to wygasły wulkan w masywie Monts Dore (Francja), jest najwyższym szczytem Masywu Centralnego. Ze zboczy góry wypływają dwa potoki Dore i Dogne, które łączą się, tworząc rzekę Dordogne. Do podnóży góry prowadzi droga z pobliskiego miasta Mont-Dore. Na szczyt Puy de Sancy wytyczono szlak pieszy. Można się tam także dostać kolejką linową. W masywie góry znajdują się dwie znane stacje sportów zimowych: po jednej stronie szczytu Super Besse, a z drugiej strony Mont-Dore.
Dojechaliśmy pod szczyt w paskudną pogodę, było zimno, szaro i wietrznie (10 maja). Kolejka linowa akurat nie kursowała, ku zmartwieniu mojego męża i ku mojej radości (boję się i nie przepadam za taką atrakcją), jeździły tylko jakieś wagoniki z zaopatrzeniem technicznym. Pogapiliśmy się trochę i zjechaliśmy samochodem do miasteczka. Żeby łatwiej zapamiętać nazwę 'Mont-Dore' skojarzyłam ją sobie z Mordorem ;-) Ale miasto nie ma nic wspólnego z mroczną krainą okrutnego Saurona, stworzoną przez Tolkiena. Wprost przeciwnie, to uroczy ośrodek uzdrowiskowy z małymi kolorowymi uliczkami, pełen turystów. Największa stacja sportów zimowych, w okresie międzywojennym trzecia stacja narciarska Francji. I tu, u podnóża Puy de Sancy, akurat była wiosna w pełni, ciepło, słonecznie i leniwie. Aż szkoda było wracać do Clermontowa ;-)
 |
Na wierzchołku Puy de Sancy jest stacja kolejki linowej |
 |
Na moje szczęście tym razem wagoniki nie zabierały turystów |
 |
Z tych potoków powstaje rzeka Dordogne |
 |
U podnóża szczytu było zimno i deszczowo |
 |
Turyści nie dopisali, skorzystały muflony. Później uciekły do lasu. |
 |
A to mój 'Mordor' ;-)) |
 |
Uzdrowisko dla chorych |
 |
Kasyno dla zdrowych |
 |
Miejscowe specjały dla wszystkich |
 |
Tu, w barze "Le Petit Paris" wypiliśmy kawę i zjedliśmy pyszne naleśniki. Urocze, klimatyczne wnętrze, jak ze starego filmu. |
 |
A na ulicy wiosna w pełni |
 |
Uroczo, prawda? |
jak mnie kiedyś wnuczka zapyta "babciu a gdzie zaczynają sie góry" to pokażę jej Twoje zdjęcie "U podnóża szczytu było zimno i deszczowo"
OdpowiedzUsuńO, wnuczki to Ci trochę zazdroszczę :-))
OdpowiedzUsuń