środa, 15 grudnia 2010

Mordor pod Puy de Sancy ;-)

Puy de Sancy (1885 m n.p.m.) to wygasły wulkan w masywie Monts Dore (Francja), jest najwyższym szczytem Masywu Centralnego. Ze zboczy góry wypływają dwa potoki Dore i Dogne, które łączą się, tworząc rzekę Dordogne. Do podnóży góry prowadzi droga z pobliskiego miasta Mont-Dore. Na szczyt Puy de Sancy wytyczono szlak pieszy. Można się tam także dostać kolejką linową. W masywie góry znajdują się dwie znane stacje sportów zimowych: po jednej stronie szczytu Super Besse, a z drugiej strony Mont-Dore.
Dojechaliśmy pod szczyt w paskudną pogodę, było zimno, szaro i wietrznie (10 maja). Kolejka linowa akurat nie kursowała, ku zmartwieniu mojego męża i ku mojej radości (boję się i nie przepadam za taką atrakcją), jeździły tylko jakieś wagoniki z zaopatrzeniem technicznym. Pogapiliśmy się trochę i zjechaliśmy samochodem do miasteczka. Żeby łatwiej zapamiętać nazwę 'Mont-Dore' skojarzyłam ją sobie z Mordorem ;-) Ale miasto nie ma nic wspólnego z mroczną krainą okrutnego Saurona, stworzoną przez Tolkiena. Wprost przeciwnie, to uroczy ośrodek uzdrowiskowy z małymi kolorowymi uliczkami, pełen turystów. Największa stacja sportów zimowych, w okresie międzywojennym trzecia stacja narciarska Francji. I tu, u podnóża Puy de Sancy, akurat była wiosna w pełni, ciepło, słonecznie i leniwie. Aż szkoda było wracać do Clermontowa ;-)

Na wierzchołku Puy de Sancy jest stacja kolejki linowej

Na moje szczęście tym razem wagoniki nie zabierały turystów

Z tych potoków powstaje rzeka Dordogne

U podnóża szczytu było zimno i deszczowo

Turyści nie dopisali, skorzystały muflony. Później uciekły do lasu.

A to mój 'Mordor' ;-))

Uzdrowisko dla chorych

Kasyno dla zdrowych

Miejscowe specjały dla wszystkich

Tu, w barze "Le Petit Paris" wypiliśmy kawę i zjedliśmy pyszne naleśniki. Urocze, klimatyczne wnętrze, jak ze starego filmu.

A na ulicy wiosna w pełni

Uroczo, prawda?


2 komentarze:

  1. jak mnie kiedyś wnuczka zapyta "babciu a gdzie zaczynają sie góry" to pokażę jej Twoje zdjęcie "U podnóża szczytu było zimno i deszczowo"

    OdpowiedzUsuń
  2. O, wnuczki to Ci trochę zazdroszczę :-))

    OdpowiedzUsuń