niedziela, 7 sierpnia 2011

Taka sobie przygoda...

Sobota. Małe chmurki o poranku. Trzeba zabrać psa na spacer, póki padać nie zaczęło. Pojechałyśmy, jak zwykle, nad Krzywe. Słońce wyszło na dobre, zrobił się upał. Pies ganiał jak szalony, ja szłam powoli wypatrując ciekawostek do sfotografowania. I tak dwie godzinki zleciały. W drodze powrotnej, około 300 m od domu, użądliło mnie w szyję w okolicy obojczyka jakieś stworzenie, prawdopodobnie osa. Jechałam z otwartą szybą w samochodzie, wpadła i mnie dziabnęła. Kilka razy w życiu mi się takie coś przydarzyło, nie jestem uczulona, więc oprócz tego, że piekło i bolało, nie działo się nic. Opowiedziałam moją przygodę Januszowi w domu, a za chwilę pani kasjerce w sklepie, bo wyskoczyłam po pomidorki i cebulkę, zanim mieliśmy zasiąść do kawy. A w drodze powrotnej, 50 m przed domem zaczęłam się dusić! Po prostu zesztywniało mi gardło, zdrętwiało mocno i nie mogłam wcale przełknąć śliny. TROCHĘ się zdenerwowałam! Pojechaliśmy do szpitala wojewódzkiego na Szpitalny Oddział Ratunkowy. Pan doktór zaordynował kroplówkę, badania. I tak sobie posiedziałam na krzesełku w szpitaliku ponad godzinę, czekając, aż kropelka po kropelce zleci płyn z życiodajnej (?) buteleczki. Na odchodne dostałam receptę i ostrzeżenie, że przy następnym użądleniu może być jeszcze gorzej, bo tak bywa...

Niedziela. Już czuję się dobrze, trochę zamulona lekami przeciwhistaminowymi. Wypiliśmy z Januszem niedzielną kawę, czytam sobie książkę-wywiad z Andrzejem Żuławskim. Przed nami trzy tygodnie Januszowego urlopu :-) I żadnych tego typu przygód, mam cichą nadzieję...

Idziesz? - sprawdza pies.

Tragiczny koniec żywota liściowego

Ula zobacz - UFO ;-)

To jeszcze nie babie lato

Czy mogę iść do wody? I tak pójdę ;-)

Już wyschłam

Człowiek - istota myśląca, tędy przejechał ;-(


* * *

Pozdrawiam wszystkie błonkoskrzydłe ;-)))

6 komentarzy:

  1. Wczoraj usłyszałam odwrotną opinię, że każde kolejne użądlenie raczej zwiększa odporność.
    To buwikowe grzeczne pytanie o wszystko - klasyczne. A potem i tak zrobić, co uważa.
    Ela

    OdpowiedzUsuń
  2. Elu, mam nadzieję, że Twoja wersja jest prawdziwa. A co do buwików, to one są bardzo grzeczne i uprzejme ;-)

    OdpowiedzUsuń
  3. Bouvier de Flandres, buwisia, flandrysia ;-)

    OdpowiedzUsuń
  4. a ja myślałam, że na drugim zdjęcie Psica pyta "to idziesz, czy nie"

    OdpowiedzUsuń
  5. Nie, ona wyraźnie pyta, jak zwykle zresztą, czy już może pobiec do wody. Zawsze się ogląda i czeka na pozwolenie :-)

    OdpowiedzUsuń