sobota, 29 września 2012

Sobota

Długi, słoneczny, jesienny dzień. Janusz poszedł pożeglować, a my z Debiśką pojechałyśmy na spacer nad Kielary.

Wejście do lasu


A tam jesień


Borowik pod dębem


A potem odpoczynek na łące


A Debiśka buszowała dookoła


Ale nie odbiegała daleko


I już z powrotem


A ja gapiłam się w niebo. Tu dwa myszołowy.


Wracałyśmy przez las


Potem w domu kawa...


...i ciasteczko


A za oknem chmurki wieczorne

2 komentarze:

  1. Wszystko śliczne: od uszu Debiśki począwszy, poprzez cudowne widoczki aż po serwetkę z sówkami pod ciastkiem.

    ps. suczka już prawie całkiem zarośnięta tak jak i moja.
    A Leszek zazdrości Wam tego prawdziwka! E.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Prawdziwek został pod dębem ;-) Uznałam, że nie będę z jednym grzybem się nosić. Potem, co prawda, znalazłam jeszcze dwie kanie i maślaki, ale przecież nie byłam na grzybach ;-) Wszystkie zostały w lesie...

      Debisia zarosła, namierzam się na strzyżenie jesienne, ale perspektywa jej wykąpania mnie powstrzymuje.

      A kawa na sowiej serwetce smakuje jakby lepiej ;-)

      Usuń