wtorek, 29 kwietnia 2014

Zdjęcie życia…

…przepadło mi na zawsze!!! Już taka okazja nigdy mi się nie trafi, buuu…

W sobotę byliśmy w kowieńskim ogrodzie botanicznym. Nie był to najlepszy dzień na zdjęcia, bo akurat niebo było zachmurzone, a słońca, jak na lekarstwo. Ustawiłam w aparacie wyższe ISO, żeby zdjęcia wyszły lepsze. I zaraz niedaleko wejścia zobaczyłam grzędy tulipanów i hiacyntów – chyba setki odmian, bogactwo kolorów, kształtów i zapachów. Rzuciłam się fotografować te cuda, a Janusz zadzwonił do Uli i powiedział jej, że „mamusia wygląda, jak dziecko wpuszczone do wielkiego sklepu z zabawkami‟   ;-)))
























Miałam trochę wyrzutów sumienia, że odradziłam Januszowi wzięcie ze sobą jakiejś lektury na czas mojej niekończącej się sesji fotograficznej, ale, na szczęście, znalazł sobie rozwiązanie ;-)




Obeszliśmy wielki teren ogrodu, zajrzeliśmy do oranżerii i gdy powoli wracaliśmy do wyjścia, Janusz uznał, że pójdzie już do samochodu, a ja powoli dotrę do niego (bo wypatrzyłam jeszcze coś godnego uwiecznienia, oczywiście ;-)
Podeszłam do stawku z niewielką wysepką i nagle ujrzałam płynące zwierzątko! Piżmak! Sam piżmak, to może nic takiego zaskakującego, ale ten akurat osobnik płynął, trzymając w pyszczku łodyżkę z kwiatem mlecza!!! Mnie zamurowało i nie zdążyłam już uwiecznić tego obrazka, a piżmak dał nura do wody. Nie wspomnę już, że chwilę wcześniej zmniejszyłam ISO w aparacie, uznawszy, że wysoka wartość już mi się nie przyda... Świadomość, że oto umknęło mi ZDJĘCIE ŻYCIA zabolała mnie bardzo, aż mi się płakać chciało...
Zaczaiłam się przy brzegu, futrzak w końcu wypłynął z norki, ale szybko znowu zniknął pod wodą. Uznałam, że trudno liczyć, że powtórzy się sytuacja i pizmoszczur zapozuje elegancko. Cóż… żal mi okrutnie…

Zdjęcia piżmaka tylko dokumentacyjne, nic nie warte i marnej jakości. Ech, a mogło być tak pięknie…

Widzicie tego mlecza?

Ech, nieostre - obiektyw nie wyrabia, na dodatek ISO malutkie...




25 komentarzy:

  1. piżmak to nic - mlecz to nic ale płynący piżmak z mleczem w pyszczku to faktycznie coś!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. No, po prostu niewiarygodne ;-) Zanim zrozumiałam, co widzę - już było za późno...

      Usuń
  2. Jednak coś się tam żółci na wodzie, ciekawe czy go zerwał z miłości do kwiatów?
    Odnośnie drugiej połowy, mój co prawda nie leży, ale siedzi rozparty na ławkach, i to z taką samą cierpliwością.
    Połowy kwiatowe niesamowite.
    Nie wiem jak się zmniejsza ISO i po co, ale pięknie ci wyszły korzenie w odbiciu wodnym. Ostatnio nie wywalam tzw. popsutych zdjęć, tylko je obrabiam i ciekawe abstrakcje się tworzą.
    Pozdrówki

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ja też nie wiem, czy ten mlecz na sałatkę, czy może do wazonu albo na posłanie dla piżmiątek ;-)
      Cierpliwość mojego Męża jest wielka i niezmiennie jestem mu za to wdzięczna :-)

      ISO odpowiada za czułość matrycy na światło; większe rekompensuje brak dobrego światła, aczkolwiek kosztem jakości. Ale gdybym go nie zmniejszyła do 200, to może ostre zdjęcia bym miała...

      Usuń
  3. Na pewno nadarzy się jeszcze okazja ... Nie dziś, to jutro :) Wszak przepiękne zdjęcia kwiatów się udały :) Ja tak "poluję" na rusałkę żałobnika i wiem, że ... w końcu kiedyś się uda :) Pozdrawiam i gratuluję wyrozumiałości Panu Mężowi - szacunek :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dziękuję za słowa pocieszenia :-)

      Ja też jestem optymistką i wierzę, że trafi się kolejna okazja na coś ciekawego i zaskakującego, i dlatego ciągle próbuję ;-)

      A Mąż? Bez niego nic nie byłoby możliwe! :-)

      Usuń
  4. Szczerze Ci współczuję, widać co widać,na żywo zobaczyłaś coś fajnego i niespotykanego i możesz o tym opowiadać.Ja miałam gorzej,bo jadąc na cmentarz nie zabrałam aparatu a tam uwijała się sroka rwąc i żółte mlecze i trawy i zanosząc gdzieś. Wyglądała niesamowicie z mleczami w dziobie..miałam przecież telefon.. Cóż pewnie znajdziesz jeszcze coś niezwykłego i zrobisz wspaniałe zdjęcie!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. O tak, fotograf zrozumie fotografa. Ale jakiś żal w sercu pozostaje ;-)
      A sroki z mleczami też nie umiałabym odżałować...

      Usuń
  5. Ale raj dla fotografów przyrody! A zdjęcia faktycznie szkoda. Ja kiedyś udałam się na spacer, początkowo miałam nie brać aparatu, ale myślę sobie "wezmę, może akurat coś godnego uwiecznienia będzie". Zabrałam nawet zapasową baterię. Kiedy trafiłam na fajne tereny, to się okazało, że zapomniałam o karcie SD :D.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Raj zdecydowanie! Widziałam tam też ogromne pole z piwoniami i skwery z krzakami róż. Jak zakwitną, będzie jeszcze piękniej. Żałuję bardzo, że w Olsztynie nie ma ogrodu botanicznego...
      Chyba każdy fotografujący ma za sobą taki koszmar! ;-)))

      Usuń
  6. Szkoda tego piżmaka-florysty. Dawniej widywałem je często nad Biebrzą, ale kiedy nastała epoka norki amerykańskiej, takie spotkania należą już do prawdziwej rzadkości.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Oj, szkoda, szkoda!
      Ja też ostatniego widziałam daaawno temu...

      Usuń
  7. To musiał być widok! Juz te zdjęcia dają wyobrażenie o tym :)
    Za to zrobiłaś przepiękne zdjęcia kwiatów, aż dech zapierają!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. To był klasyczny opad szczęki ;-)

      A za pochwały dziękuję bardzo!

      Usuń
  8. No szkoda, no...Ale nic to, pamiętaj, że codziennie masz szansę zrobić zdjęcie życia :). A tego piżmaka z mleczykiem w pamięci utrwal bo widok był na pewno niezapomniany...Też często bywam gapowata jeśli chodzi o zdjęcia, bo albo zawodzi mnie refleks albo kiepski wzrok. Albo brak aparatu :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Tego się właśnie trzymam i staram się aparat zabierać wszędzie. Bez aparatu jakoś głupio się czuję :-)

      Usuń
  9. Miałaś to samo co ja w ubiegłym roku na Suwalszczyźnie w Jeleniewie z perkozami dwuczubymi ;)
    Pozdrawiam:)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Każdy fotografujący ma jakiś horror na swoim koncie ;-)))

      Usuń
  10. Przepiękne te kwiaty. Nie dziwię się, że tak Cię zafascynowały:)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Aż żałuję, że tak krótko, ale Męża już mi było szkoda ;-)

      Usuń
  11. doczytuje zaległości. Buuuu...Szkoda zdjęcia...Zauważyłaś, że najlepsze obrazy pokazują się jak człek już zrezygnuje, poprzestawia albo wcale schowa aparat?

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. No, niestety, stale trzeba być czujnym! :-)

      Usuń
  12. Biorąc pod uwagę, że piżmaka spotyka się bardzo rzadko, to zdjecie można uznać za całkiem dobre. Tak się jeszcze zastanawiam jaką przesłonę miałaś ustawioną, bo niska wartość iso przy dość dobrym zastanym świetle, powinno dać całkiem przyzwoity czas otwarcia migawki.
    Pozdrawiam

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Sprawdziłam: f/8,0. Ale światło było marne, zwłaszcza dla mojego obiektywu 18-200/5,6 i wyszło jak wyszło. Fakt - piżmaka spotkałam kiedyś dawno, dawno temu, a ten mnie kompletnie zaskoczył i cieszę się, że go w ogóle zauważyłam :-)

      Usuń
  13. oj jak pieknie tam mialas. nie ty jedna wpadasz w szal fotografowania.
    Tulipany - MAMGIA. To moje ulubione kwiaty, Na mojej "liscie do zobaczenie" mam wypad do Holandii by nasycic oko tulipanami i zatonac w ich kolorkach. Moze kiedys spelnie to marzenie.

    Piekne zdjecia, cudne kwiaty
    a pizmak. hmmmm trafi sie inny :) moze nie z mleczem ale rownie ciekawy.

    No to zycze wielkiego zyciowego PSTRYKA :)

    pozdrawiam

    OdpowiedzUsuń