...prawie na trawie dziś zjedliśmy ;-) Zabraliśmy kubek kawy, po drodze kupiliśmy bułeczki i zorganizowaliśmy sobie śniadanko w plenerze. Nawet słońce wyszło i spacer się udał wyśmienicie.
Potem, już w domu kibicowanie Justynie Kowalczyk (ja, jak zwykle blisko zawału ;-)
Później wkurzyli mnie olsztyńscy koszykarze, przegrywając po dogrywce wygrany mecz. A tak się wydzierałam, dopingowałam, klaskaczem hałasowałam - wszystko na nic, eh... Trudno.
Niedzielę zwieńczył tradycyjny już pomeczowy obiad w Greenway'u i krótki spacer w Orkiestrowym nastroju po Starówce. Światełko do nieba oglądałam z domu przez okno.
 |
Miejsce śniadaniowe |
 |
Nad Krzywym |
 |
Menu |
 |
Martwa (?) natura z bułeczką |
 |
Chmurzyska |
O ho, croissanty :-)
OdpowiedzUsuńPodziwiam tę Waszą aktywność - żeby w taki bury dzień zaliczać śniadanko na trawie to jednak trzeba mieć parę! ;)
Bardzo ładne zdjęcia. Zajrzałam i będę tu wracać.
OdpowiedzUsuńJa też lubię takie śniadania na łonie natury i obiady w Greenway'u, tyle że we Wrocławiu ;-)
Pozdrawiam!